Taki przynajmniej ich obraz dostajemy w nakręconym z polotem i na dużym luzie dziele Roberta Schwentke („Plan lotu”). Reżyser zebrał – wzorem Sylvestra Stallone’a w „Niezniszczalnych” – starych wyjadaczy i dał im okazję poszaleć jak za dawnych dobrych czasów. Opłacało się – „Red” to kino, które bawi i jednocześnie trzyma w napięciu, okraszone na dodatek aktorskimi popisami najwyższej próby (swych ekranowych druhów w cień usunęła Helen Mirren, która w ostatniej chwili zastąpiła Meryl Streep, ale i reszta spisuje się powyżej przeciętnej).
„Red” to luźna ekranizacja komiksu Warrena Ellisa. Na tyle luźna, że zmieniono nazwiska niektórych głównych bohaterów, fabułę, a nawet znaczenie tytułowego skrótu, który w filmowej wersji oznacza Retired Extremely Dangerous. Motorem napędowym akcji jest Frank (Bruce Willis), który po odejściu ze służby prowadzi spokojne życie na przedmieściach. Wizyta płatnych zabójców obraca jego domek w ruinę. Frank bez problemu radzi sobie z nasłanymi siepaczami, ale jest pewien, że to nie koniec – ktoś wmieszał go w jakąś większą aferę. Mężczyzna odnajduje dawnych kompanów – Joego, Victorię i lekko świrującego Marvina – i wspólnie z nimi postanawia rozwikłać zagadkę, a potem odnaleźć i ukarać winnych.
Scenariusz nie jest więc zbyt oryginalny. Oryginalni są bohaterowie, których wiek i brak dawnej sprawności fizycznej kontrastuje ze stawianymi przed nimi zadaniami – oglądanie Helen Mirren w wieczorowej sukni nokautującej napakowanego zbira lub obsługującej wielgaśny karabin maszynowy sprawia po prostu dziką frajdę. Aktorzy wyraźnie się bawią swymi rolami, czasem szarżują, a nawet – jak John Malkovich – błaznują. Wpisują się jednak tym samym w konwencję opowieści. Rozpatrzywszy wszystkie za i przeciw, „Red” trzeba uznać za udaną produkcję (film był nominowany zresztą do Złotego Globu jako najlepsza komedia lub musical).
ASPEKTY TECHNICZNE
Najpierw o dźwięku, bo komiksowo wręcz podkręcony wypadł na piątkę. Rewelacyjnie rozłożono akcenty, czego znakomitym przykładem motyw z nabojami strzelającymi na patelni w takt bang, bang, bang w czasie napadu na dom Franka. Kanonada strzałów, jakie dziurawią drewniany dom Franka, rozlega się zewsząd, wybuch granatu odzywa się potężnym basem. Dźwiękowo równie świetnie wypadło aresztowanie agenta CIA – z syrenami samochodów policyjnych i okrzykami gliniarzy dochodzącymi ze wszystkich czterech stron. Subwoofer praktycznie nie odpoczywa, bo sceny strzelaniny na parkingu czy na lotnisku z pociskiem z piata mają mocnego kopa. To, że sceny akcji są wybuchowe, to standard, nie zapomniano jednak o odpowiedniej oprawie tych spokojniejszych i np. w sekwencji leśnej jeszcze przed strzelaniną w tyle odzywają się ptaki, zaś w scenie w opustoszałej elektrowni echo niesie naokoło stuk kapiących kropli wody i pstryknięcie odbezpieczanych pistoletów.
Obraz idealny, tu komiksowość znalazła upust w efektach specjalnych, np. słupach ognia i dymu. Poza tym jest naturalny i bardzo ostry, z dobrze nasyconymi, raczej podstawowymi ostrymi barwami, a wyraźne czerwienie i żółcie ładnie odcinają się od czarnego tła.
BONUSY
Reportaż z planu, dość dobrze obrazujący luzacką atmosferę na planie, 5 niedługich wywiadów z aktorami komentującymi ideę filmu oraz opowiadającymi o swoich postaciach i zwiastuny.
Jan / veroika
Premiera DVD: 3.03.2011 |