Piękna wdowa Lady Susan Vernon przyjeżdża do rezydencji swoich teściów, aby przeczekać plotkarską burzę, której jest bohaterką. Mając opanowaną do perfekcji sztukę uwodzenia, planuje znaleźć odpowiednią partię nie tylko dla pięknej córki, ale i dla siebie. O pomoc zwraca się do swej przyjaciółki Alice. Tymczasem jednak dwóch niezwykle przystojnych i przebiegłych zalotników pokrzyżuje jej plany.
Tak jak nowelka "Lady Susan" wyróżnia się spośród innych dzieł Jane Austen (pisana w formie listów była eksperymentem z formą literacką) tak film Whita Stillmana wyróżnia się spośród innych ekranizacji powieści tej autorki. Sama Austen nie uważałą sego dzieła za zbyt udane, pomimo tego że jest to prawdopodobnie jej pierwsza powieść nie została wydana za jej życia. Być może autorka zdała sobie sprawę że jej bohaterka, piękna i czarująca lady Susan wyprzedza swą epokę pod względem swobody i niezależności, jest wyrachowana, bawi się uczuciami mężczyzn i manipuluje otoczeniem. Nie przemawia na jej korzyść nawet bycie matką. Wpisanego ponoć w psychikę kobiet instynktu macierzyńskiego nie posiada za grosz, o czym dobitnie świadczy fakt, iż swej cokolwiek nijakiej córki, chce się jak najszybciej pozbyć ze swego życia wydając ją za mąż za pierwszego lepszego. A przy tym Lady Susan mogłaby spokojnie piastować stanowiska rzecznika prasowego jakiejkolwiek partii politycznej – kłamie pięknie i wymyśla najbardziej wiarygodne argumenty nawet w sytuacji gdy wydawałoby się że idzie na towarzyskie dno. Jak widać Lady Susan mocno się różni od austenowskich niewinnych panien, bohaterek, które głownie marzą o dobrym zamążpójściu.
Film Whita Stillmana, jako się wcześniej rzekło, też nie wpisuje się w nurt austenowskich ekranizacji. Z początku byłam lekko zawiedziona jego przegadaniem i statycznością, ale w końcu musiałam stwierdzić przy pewnej dozie wysiłku (czytaj cierpliwości) oglądanie go sprawić może dużą przyjemność. Oglądanie (bo mamy piękną scenografie i kostiumy), ale też słuchanie dialogów, w których zawarto mnóstwo trafnych i celnych konstatacji (lady Jane o mężu swojej przyjaciółki: za stary by go wytresować, za młody by umrzeć) oraz pełnych humoru, nieco cynicznych uwag a wszystko o niezwykle współczesnej wymowie. Dzięki nieco sztucznej, teatralnej konwencji niezbyt pogłębione psychicznie postaci tym bardziej przypominają marionetki: zazdrosną zonę, przygłupiego amanta, srogiego męża, co uwypukla ich stereotypowe cechy.
Świetnie wyczuli konwencję aktorzy: Kate Beckinsale jest zachwycająco bezwzględna, Tom Bennet do bólu wiarygodny w portretowaniu cudownie tępawego sir Jamesa Martina, który z entuzjazmem przyjmuje wieść, że już po nocy poślubnej zostanie ojcem, a że dziecię przyjdzie na świat przed czasem… No cóż – świat nie jest wszak idealny.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz niezwykle estetyczny. Jedwabie i satyna w odcieniach fioletu, beżu i zieleni połyskują zimnym blaskiem, ciepłem emanują bordowe aksamity, a białe i ecru koronki mają widoczne hafty. Pięknie prezentują się zarówno w blasku świec jaki i przy ostrzejszym, dziennym świetle Ostrość i kontrast przyzwoite, acz mogłoby być lepiej.
Dźwięk skromny, przeważają dialogi i ścieżka muzyczna która nie odrywa naszej uwagi od akcji filmu, a jedynie puentuje momenty i sytuacje.
BONUSY
Wydanie z pełną ciekawostek książeczką.
veroika |