Romain Faubert jest czterdziestoletnim facetem, który z racji swej galopującej hipochondrii cierpi na uciążliwą samotność. Jednak jego przypadłość najbardziej uciążliwa jest dla Dimitri Zvenki i jego rodziny, lekarza, który jest dla Flauberta jedyną ostoją. Zmęczony niańczeniem przyjaciela, którego musi regularnie ratować o każdej porze dnia i nocy, lekarz usiłuje znaleźć mu towarzyszkę życia, która zdoła zmierzyć się z jego dziwactwami. W wyniku dziwnego zbiegu okoliczności Flaubert zostaje wzięty za przywódcę ruchu oporu pewnego leżącego na wschodzie kraju.
Francuskie komedie mają w sobie coś czego próżno gdzie indziej szukać. Polot, lekkość i finezję nawet wtedy, gdy bohater – jak to się dzieje w przypadku tego filmu – mocno szarżuje. Grający Flauberta Dany Boon (również reżyser i scenarzysta) zdaje się rozsadzać ekran swoją energią. Jego bohater jest chodzącą manią i fobią: boi się małych piesków, dostaje apopleksji kiedy musi kogoś pocałować, najchętniej utopiłby w łyżce wody kogoś kto nie myje rąk po wyjściu z toalety… Jego świat to zarazki, bakterie i choroby, a on całą energię spożytkowuje na ich pokonanie. Te fragmenty jego gry są najzabawniejsze, bo jako hipochondryk może wykorzystać cały wachlarz slapstickowych środków wyrazu, które tak dobrze znamy z kina niemego. Równie zabawny jest jako bojownik ruchu oporu, bo to wprawdzie skrajnie różne wcielenie, ale i tak malowniczo przerysowane. Prawdę mówiąc, zarówno pomysł jak i wykonanie (bardzo dobre role drugoplanowe) dla mnie są strzałem w dziesiątkę i dawno się tak nie bawiłam oglądając komedię. Idealna propozycja na odstresowujący wieczór, bo każdy znajdzie w tym filmie komedię jakiej oczekuje. Jeden kumpelską, drugi slapstickową, trzeci komedię romantyczną...
ASPEKTY TECHNICZNE
Bardzo dobra ostrość (kontury przedmiotów ostre, nic nie ucieka poza krawędzie), widoczność szczegółów znakomita: od pyłków unoszących się w powietrzu po pojedyncze włoski. Kolorystycznie (w części paryskiej) sporo pasteli, beży, żółci, grafitowe szarości i drelichowe zielenie dominują w części zagranicznej. Troszkę dziwny odcień skóry mają bohaterowie, blady mleczno-różowawy wydaje nam się pomyłką stylisty lub oświetleniowca. Lekko krzyżują się barwy na szorstkich powierzchniach typu sweter głównego bohatera.
Dźwięk ogólnie rzecz biorąc raczej dialogowy, czyli centralny. Tyły pracują w scenie fajerwerków podczas sylwestrowej nocy a potem dopiero podczas scen akcyjnych, kiedy przyjaciele uwalniają… z więzienia. Wtedy dźwięk ewoluuje w akcyjny: słychać echa wystrzałów, syk ognia, wybuchy granatów, świst pocisków, wrzaski rozkazów.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|