Małżeństwo nowojorskich intelektualistów, Ruth i Alex, po 40 latach mieszkania w apartamencie na Brooklynie postanawia wystawić go na sprzedaż, by ze względu na kłopoty ze zdrowiem przeprowadzić się na Manhattan. Okazuje się jednak, że nie jest to prosta sprawa. Tym bardziej, że los płata im figle, zamieniając weekend, podczas którego agent nieruchomości ma zlicytować mieszkanie, w ciąg naprawdę niespodziewanych i szalonych zdarzeń.
Pogodna historia o nadchodzącej starości… tak właściwie można streścić „Przeprowadzkę”, która nie ma w sobie nic akcyjnego, nic dramatycznego i nic sensacyjnego a ogląda się ją z dużym zainteresowaniem. Czapka z głów przez reżyserem, a zaraz później przed producentami, którzy uznali że warto zainwestować w coś tak niekomercyjnego, a jednak niezwykle wartościowego. Bo tak naprawdę to zamieszanie z przeprowadzką opowiedziane w filmie jest tylko pretekstem do tego by zastanowić się nad biegiem wypadków, który każdego przecież czeka… Nad starzeniem się, zmianami w życiu, które muszą nastąpić, nad odchodzeniem, żegnaniem się z pewnymi przyzwyczajeniami i myśleniem o sobie jako o sprawnym człowieku. Bohaterowie filmu, będący przecież nie tylko w pełni władz umysłowych, ale i w rozkwicie kondycji psychicznej muszą zacząć liczyć się z ograniczeniami fizycznymi na które już nie mają wpływu. Przeprowadzka ma być „ukłonem w stronę starości”, próbą respektowania jej prawideł, płynięcia z prądem. Co z tego kiedy buntuje się ich psyche! Jaka będzie decyzja i czy przeprowadzka dojdzie do skutku tego nie zdradzimy… Kolejnym ciekawym wątkiem jest w filmie ten, który stara się odkryć tajemnice podejmowania ludzkich decyzji… Czasem nawet zdajemy sobie z tego, co na nie wpływa. Co jest tym impulsem, który każe rzucić wszystko i pójść wbrew zdrowemu rozsądkowi w inną stronę. Pięknie wygrali takie niuanse odtwórcy głównych ról: Morgan Freeman i Diane Keaton. A co więcej wiarygodnie zagrali bohaterów, którzy spędzają ze sobą 40 lat i nie tylko się sobą nie nudzą, co nadal fascynują. Pokazali rzecz bezcenną, że można się kochać i szanować tak samo jak na mitycznym początku...
ASPEKTY TECHNICZNE
Piękne ciepłe barwy (brązy, miedź, kasztany, miedź, oranże, kość słoniowa) oświetlone jasnym, miękkim światłem słońca to niewątpliwe atuty filmu. Fakt, iż główny bohater jest malarzem jeszcze dodaje obrazowi splendoru. Głęboki kontrast i poprawna ostrość przemawia na korzyść filmu czyniąc go miłym dla oka.
Dźwięk obyczajowy z motywem radosnego przewodniego motywu muzycznego. Niewiele się dzieje w tyłach, a rozseparowanie jest subtelne. Można jednak uchwycić wyraźnie, w lewym kanale warkot przejeżdżającego samochodu zaś w prawym stukot wagonika kolejki.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika |