W tej serii losy matki Mani i małego Gniewka, który przychodzi na świat w pierwszym odcinku. Miłość Anki do Jerzego (Borys Szyc), szefa kuchni restauracji Imbir, w której pracowała, wystawiona będzie na ciężką próbę, kiedy dowie się, że wciąż ma on zaborczą żonę, która nie zamierza oddać go bez walki innej kobiecie. Tymczasem eksmąż Anki nie zamierza rezygnować z kontaktów z synem, co jego nową partnerkę, Beatę, również będącą w ciąży, doprowadza do szewskiej pasji. Kobiecego wsparcia szuka ona u Poli (Edyta Olszówka), przyjaciółki Anki, której słabość do płci przeciwnej kończy się kolejnymi rozczarowaniami.
To oczywiście duży skrót tego, co dzieje się w drugiej części serialu, ale nie będziemy państwa pozbawiać przyjemności jej oglądania. A owszem, przyjemności, bo jest ona całkiem udaną kontynuacją pierwszej części serialu (a pisze to osoba, która w ogóle za serialami nie przepada!) W porównaniu z pierwszą częścią ta jest bardziej, by tak rzec, uładzona, jeśli chodzi o wątek Anki. Wcześniej kobieta musiała walczyć: o pracę, o wyjście z depresji po porzuceniu jej przez męża, o pozycję w Imbirze i z Jerzym, z którym potyczki słowne były ostrzejsze. Tutaj już tego zabrakło. Nie brakuje tego natomiast w innych wątkach, np. w tym dotyczącym kręgu emerytów – przyjaciół Ireny, matki Anki, który stał się jeszcze ciekawszy. Bujniej jest też u Andrzeja, który odkrywa kolejne oblicze zaborczej i zazdrosnej Beaty, samej nienarzekającej bynajmniej na brak powodzenia u płci przeciwnej. Nie bez przyjemności ogląda się kuchenne wyczyny bohaterów serialu, co jest dodatkowym jego atutem, ale i utrapieniem dla oglądającego! Dania wyglądają tak smakowicie, że po każdym odcinku ma się ochotę coś przekąsić. Oczywiście, że to kryptoreklama, tak popularna ostatnio, ale cos za coś. „Przepis na życie” to serial z wartko toczącą się akcją i zabawnymi i na szczęście nie mdławymi dialogami. Bardzo dobre role pierwszoplanowe i świetne role drugoplanowe sprawiają, że każdy bohater ma mocno zarysowaną osobowość. A przy tym film jest optymistyczny i bardzo dobrze wpływa na samopoczucie! Sprawdziliśmy – działa!
Seria druga liczy 13 odcinków, które ukazały się na czterech płytach.
ASPEKTY TECHNICZNE
Rzecz dzieje się, inaczej niż w części pierwszej, w okresie wiosenno-letnim i od razu ma to przełożenie na intensywność bardzo żywych kolorów i na klimat filmu. Bardzo dużo barw podstawowych we wszystkich odcieniach, a piękne czerwienie, błękity i żółcie stają się jeszcze bardziej świetliste w południowym słońcu. Kontrast porządny, ostrość bardzo przyzwoita. Z usterek tylko falowanie krawędzi (żaluzje, pręty balkonu) i lekkie krzyżowanie kolorów w męskich koszulach w linie i kratki. Dźwięk w Dolby Digital 5.1, ale główna para (dialogi) idzie z frontów. Bardzo dobrze wypadły sceny w kuchni, gdzie brzęk naczyń, trzask talerzy i sztućców jest słyszalny dookoła, podobnie jak realistycznie wypadający szum wypełnionej samochodami ulicy. Fajnie wypadła romantyczna scena na łące, gdzie słychać tak irytujące bzyczenie much, że aż chciałoby użyć packi. Sympatyczna muzyka dopełnia dźwiękowej całości.
BONUSY
Tak naprawdę to idealnym dodatkiem do płyty byłyby przepisy na „grające” w filmie potrawy, których widok drażni nasze podniebienie. Na wszystkich płytach znajduje się galeria zdjęć w formie pokazu slajdów. Na czwartej płycie umieszczono materiał z sesji zdjęciowej.
veroika |