„Projekt Lazarus” zaczyna się paradokumentalnie – studenci medycyny prowadzą eksperymenty na zwierzętach. Obiekt badania nagle budzi się do życia. Mimo obiecujących wyników przeprowadzanych działań władze uczelni decydują się na zakończenie kontrowersyjnego projektu. Jednak Frank namawia pozostałych, by potajemnie kontynuować prace. Gdy w wyniku tragicznego wypadku ginie zaangażowana w projekt Zoe, narzeczona Franka, postanawiają podjąć próbę jej wskrzeszenia. Naukowcy nie zdają sobie jednak sprawy z ubocznych efektów swoich działań...
Fabuła nie jest niczym odkrywczym, w końcu każdy zna postać doktora Frankensteina i jego monstrum. Także w 1990 r. powstał thriller sci-fi o studentach medycyny wskrzeszających się z martwych. Była to „Linia życia” z plejadą młodych gwiazd: Julią Roberts i Kevinem Baconem, która mimo niedociągnięć scenariuszowych dość odważnie prezentowała próby igraszek z ludzkim życiem. Tutaj zaledwie muśnięto ten wątek, a problemy życia pozagrobowego zredukowały się do poczucia winy i żalu za grzechy dzieciństwa. David Gelb, reżyser radzący sobie bardzo dobrze w dokumencie („Jiro śni o sushi”) postawił na paranormalne właściwości ludzkiego mózgu (i ciała), będące wynikiem działania na martwy organizm tajemniczego serum. Trochę to przypomina niedawną, znakomitą zresztą „Lucy” z udziałem Scarlett Johannson, która zyskała moc dzięki narkotykom uruchamiającym owe 90% nieużywanych obszarów naszego umysłu. Lucy miała jednak jakiś cel i działała konsekwentnie, Zoe tymczasem to bardziej bezrozumne zombie, które w końcu zabija wszystko co się rusza bez specjalnej motywacji psychologicznej. Oliwia Wilde wprawdzie i tak wycisnęła ze swej bohaterki wszystko co mogła i pomimo niewiarygodnego scenariusza, bywa niezwykle przekonująca zwłaszcza w scenach kiedy ją sama przerażają odkrywane zdolności, ale cudów nie potrafiła zdziałać.
Podsumowując – jako horror ok., ale jako thriller z tajemnicą a la post mortem niewypał.
ASPEKTY TECHNICZNE
Paranormalna aktywność Zoe okraszona jest efektownymi odgłosami. Brzęk szkła i luster, brzdęk tłuczonych urządzeń, zgrzyt przesuwanych siłą woli przedmiotów czy zgniatanej blachy, trzask niszczonych mebli, mają bardzo dobre rozseparowanie! Subwoofer daje czadu przy okazji najbardziej intensywnej aktywności Zoe, również w czasie jej halucynacji. Równie dobrze brzmi pożar w mieszkaniu, gdzie trzeszczy ogień, a ludzkie głosy wołają o pomoc.
Obraz z bardzo mocnymi czerniami, z dużą ilością laboratoryjnych granatów i błękitów. Sporo jest sztucznych, rozjaśnionych światłem komputera odcieni bieli. Ostrość bardzo dobra, niemal brzytewna, w zbliżeniach widać nawet żyłki na skroniach i zmianę w kolorze tęczówek. Kontrast świetny - nie ma raczej problemu z rozróżnieniem szczegółów tła.
BONUSY
Zwiastuny. |