Kelnerka, Karla McCoy jest samotną matką wychowującą (nie bez trudności) uroczego kilkuletniego synka Frankiego. Pewnego dnia, który kobieta spędza z synkiem w wesołym miasteczku angażując się w ważną rozmowę telefoniczną, na chwilę traci synka z oczu. W ostatniej chwili kobieta dostrzega, iż ktoś obcy wciąga opierającego się Frankiego do samochodu. Karla rusza w szaleńczy pościg za porywaczem.
I tak przez resztę filmu, co brew czego oczekiwaliśmy czyli samochodu porywaczy znikającego za horyzontem i mozolnych policyjnych poszukiwań, Karla działa. Wsiada w samochód i jedzie za porywaczami, co wbrew pozorom wcale nudne nie jest, bo wszystko co najgorsze przydarza się naszej bohaterce, by się (a my przy okazji) ani przez moment w trakcie pościgu nie nudziła. Karla gna do przodu byleby nie spuścić z oczu zielonego samochodu porywaczy, którzy znajdują mnóstwo sposobów by pozbyć się upierdliwej matki. Karla złamie niejeden przepis drogowy i niejedne samochód wyląduje przez nią na dachu, powoduje korki, stłuczki, walczy o życie, i o mało nie rozjeżdża przechodniów, ląduje w rowach i na drzewach, strzelają do niej, chcą udusić i rozjechać. Nagromadzenie zdarzeń może troszkę widza zniesmaczyć brakiem wiarygodności, ale takie już są filmy akcji, że bohater przeżywa średnio 3 życia innych ludzi w ciągu półtorej godziny seansu. Mnie osobiście bardziej irytowały trochę zbyt melodramatyczne monologi bohaterki, które mają zapewnić widza, że nie spocznie dopóki nie odzyska syna, ale my już o tym wiemy patrząc na jej zaciętą minę i determinację w oczach, więc dopowiadanie takie niepotrzebnie multiplikuje akcję. Nie jest to bynajmniej jakaś wielka przeszkoda w oglądaniu, bo i tak przez 90 minut oglądamy naprawdę porywającą i trzymającą w napięciu akcję, co się udaje między innymi dzięki świetnemu montażowi i całkiem zgrabnej ścieżce muzycznej. Porównania z „Połączeniem”, ostatnim tego typu filmem Halle Barry wprawdzie „Porwany” nie wytrzymuje, ale będzie całkiem miłym urozmaiceniem letniego wieczoru.
ASPEKTY TECHNICZNE
To szybcy i wściekli w wersji light. Nie ma tu wprawdzie tego charakterystycznego basowego ryku stunningowanych silników, ale normalnego ryku maszyn, zgrzytu blachy, pisku hamulców, wizgu opon, klaksonów i policyjnych syren nie zabraknie. Jednak pierwszą dynamiczną sekwencją jest ta w wesołym miasteczku gdzie wraz ze zdenerwowaniem Karli nasilają się odgłosy karuzel, zabawy, okrzyków dzieci i rozmów. Świetna muzyka wykorzystująca dźwięki mandoliny i gitary, niepokojąca i pobijająca napięcie.
Obraz o bardzo dobrej ostrości, głębokim kontraście i dużej widoczności szczegółów (zmarszczki, łzy, siwe włosy, zadrapania, rany, brud na ubraniu). Kolory żywe, bije w oczy zwłaszcza żółć bluzki bohaterki i czerwień jej samochodu.
BONUSY
Booklet ze zwiastunami.
Veroika |