Jeśli jednak ktoś miałby wątpliwości, to po zapoznaniu się z recenzją, a także po odsłuchach w sklepie może będzie skłonny podjąć właściwą decyzję. Ja już podjąłem.
BUDOWA
Te kolumny kosztują ciut mniej niż 2000 zł za parę, ale ich wykonanie to kunszt, jakiego można doświadczyć tylko za sprawą znacznie droższych kolumn. Niewielu producentów oferuje tak wykonane kolumny za podobne pieniądze, a już na pewno jest to garstka, jeśli wziąć pod uwagę zakres cenowy, w jakim znalazły się testowane przeze mnie zespoły głośnikowe. Cenię sobie najwyższej klasy wykonanie i rzemiosło, a Castle jest tego znakomitym przykładem. Co jednak dzieje się z myślami potencjalnego klienta, jeśli po obejrzeniu modelu Knight 2 usłyszy informację o ich cenie? Z pewnością zada sobie pytanie – dlaczego miałbym ich nie mieć w swoim domu, to przecież ładnie wyglądające kolumny, na podstawkę bądź komodę, są niewielkie, więc z pewnością znajdzie się dla nich fajne miejsce.
Do tego ta stolarka... palce lizać! Każda ze ścianek pokryta jest najprawdziwszym naturalnym fornirem, dostępnym w kilku wariantach kolorystycznych, a jakby tego było mało, producent zdecydował się nie używać lakieru, a wykorzystał rzadko stosowaną technikę woskowania, niegdyś zarezerwowaną tylko dla najdroższych konstrukcji. Woskowanie ma kilka zalet, o których sam się przekonałem konstruując poszczególne kolumny. Lakier tworzy twardą powłokę i lepiej chroni cienkie listki forniru na przykład przed drobnymi uszkodzeniami mechanicznymi czy zarysowaniami, ale z doświadczenia wiem, że i w tym wypadku częściej jednak może dojść do uszkodzenia, jeśli się mocno rąbnie. Wosk z kolei świetnie chroni fornir przed wilgocią i kurzem oraz, co najważniejsze, nie tworzy twardej powłoki lakierniczej, więc nie zmienia rezonansu obudowy (to już jest wyższa szkoła jazdy strojenia obudów, jednak ma swoje uzasadnienie, kiedy chcemy mieć ścisłą kontrolę nad „dźwiękiem” wydawanym przez obudowę i zgraniem go z tym, co przetwarzają przetworniki zainstalowane w skrzynkach). Castle Knight 2 są więc świetnie wykonane, a ich cena zmusza do zastanowienia się nad tym, co oferują inni producenci za dużo większe pieniądze, zwłaszcza gdy usłyszymy wydobywający się z nich dźwięk. O przetwornikach nie będę się rozpisywał, ale są solidne i zaprojektowane oraz produkowane w fabryce Castle.
BRZMIENIE
No cóż... nawet jeśli te kolumny miałby kosztować więcej niż trzy tysiące złotych, albo i nawet cztery tysiące, nadal twierdziłbym, że są to bardzo dobrze brzmiące konstrukcje. Ale cena 1950 złotych za parę powala mnie na kolana! Dawno nie słyszałem za te pieniądze tak dobrze brzmiących zespołów głośnikowych, no może poza brytyjskimi konstrukcjami Roth Audio, które podobnie jak Castle biją mocno po mordzie konkurencję. Castle Knight 2 są niewielkie, zgrabne i co najważniejsze ich estetyka stoi na wysokim poziomie. Więc jeśli będziecie chcieli przekonać do ich zakupu małżonkę, długo wam to nie zajmie, kobieta spojrzy raz, potem drugi, trzeci... i pomyśli, że te kolumny wcale nie są brzydsze od jej torebki, jaką dostała od was pod choinkę, o ile torebka nie jest kiczowata, a wasza pani nie jest wyznawczynią stylu rokoko. Z doświadczenia wiem, że to mężczyźni dużo większą wagę przykładają do brzmienia niż do estetyki, a i pod tym względem model Knight 2 okazuje się wyznaczać granicę dla konkurencji.
Od razu pragnę wyjaśnić, że poszukiwacze trzaskających po uszach wysokich tonów, których górny próg słyszalności już dawno się obniżył do zatrważającej granicy czy nachalnie dudniącego basu, nie mają czego szukać w przypadku tych monitorów. Dresik ich nie kupi, bo nie oczarują go wysublimowanym brzmieniem, ale z pewnością kupi je ktoś, kto przykłada do jakości reprodukcji muzyki szczególną wagę. Knight 2 znakomicie zabrzmiały ze wzmacniaczem lampowym, bo są łatwe do napędzania, ale i z tranzystorem, bo są ponadprzeciętnie muzykalne, więc nawet tanie konstrukcje oparte na krzemowej technologii rozwiną z nimi skrzydła. Ja tych kolumn słuchałem ze znakomitą włoską integrą Goldenote S1 oraz wzmacniaczem lampowym Ayon Spark II, więc towarzystwo miały doborowe, ale i bardzo wymagające, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę ten drugi wzmacniacz. Co zaprezentowały Castle? Przede wszystkim świetną równowagę tonalną, bez słyszalnych mocnych podbić pasma częstotliwości i ubytków na przykład w średnicy. A jeśli już o środkowym zakresie wspomniałem, to muszę przyznać, że jest on na tyle wyrafinowany, że pozwala rozkoszować się brzmieniem skrzypiec czy też wiolonczeli, oczywiście nie do końca w ekstra wiernej formie, ale kto by za te pieniądze liczył, że kupi maybacha? Mimo wszystko nawet moje wprawne ucho szybko zapomniało o tych drobnych niedostatkach i przełączyło się na tak zwany tryb przyjemności. To bardzo ważne, gdy zespoły głośnikowe potrafią przykuć uwagę już od samego początku i z czasem wciągają jeszcze bardziej, a nie odwrotnie.
Knight 2 nie należą do ponadprzeciętnie dynamicznych kolumn, ale mimo to zachowują energię zgodną z rytmiką charakterystyczną dla danego gatunku muzycznego. Nie musicie się więc obawiać, że będzie wam brakowało kontrastu dynamicznego, po prostu muzyka będzie przedstawiona w nieco spokojniejszym stylu, ale bez nadmiernych spowolnień czy braku reakcji na bardziej żywe brzmienie takich instrumentów jak gitara basowa czy bębny. Jeśli chodzi o przestrzeń, to Castle lubią pierwszy plan i to na nim skupiają sporo uwagi, jednak nie zaobserwowałem też jakichś znacznych ubytków w budowie dalszych planów, były one po prostu kreślone z nieco mniejszą precyzją niż ten całkiem wysunięty na przód. Wokale brzmią fantastycznie, przede wszystkim za sprawą soczystej barwy i braku śladów nosowości. Z kolei bas prezentuje miękki charakter, ale kiedy trzeba, potrafi stwardnieć jak skała i trzymać właściwe tempo, o czym mogłem się przekonać słuchając muzycznego dynamitu w postaci albumu „Amarok” mojego ulubionego artysty Mike’a Oldfielda.
PODSUMOWANIE
Z Castle Knight 2 z pewnością nie jest tak jak z moim znajomym – on rozrzuca po swoim zakurzonym mieszkaniu brudne majtki i skarpety gdzie popadnie i dopiero gdy zaprasza do domu jakąś pannę, wtedy następuje pełna mobilizacja w sprzątaniu, żeby zrobić na niej dobre wrażenie. Model Knight 2 cechuje się tym, że od początku prezentuje schludne i uporządkowane brzmienie i nie udaje czegoś, czym nie jest. Możecie więc być pewni, że po pierwszym dobrym wrażeniu nie będzie późniejszych rozczarowań i cienia hipokryzji. Mocna rekomendacja portalu Kinoplay.pl!
Arkadiusz Ogrodnik
Kontakt: www.nautilus.net.pl |
Opinie użytkowników (4)
kecaj65 2016-13-07 10:11 Odpowiedz
...u mnie grają z hybrydą Taga Harmony 700B (15)
Sancho 2016-13-01 0:26 Odpowiedz
Świetne kolumienki, bardzo muzykalne, potrzebują dynamicznego wzmacniacza i japońskich kabli. Knight -all right!
Andrzej. 2013-27-01 18:20 Odpowiedz
Mam te Castle 2 ,z Cambridge Audio grają wyśmienicie oczywiście musi być podstawa dużej wagi z balastem najlepiej Rogoz Audio . Pozdrawiam wszystkich rycerzy.
Fan Club Castle 2012-05-07 23:54 Odpowiedz
Mam Knight 2 w małym pokoju, odkupiłem od znajomego za 3/4 ceny używane przez 2 miesiące :) On kupił podłogowe Castle Howard. Brzmią świetnie i mają to coś czego nie słyszałem w innych kolumnach w tej cenie :) pozdrawiam maniaków Castle :)