Małe francuskie miasteczko słynie z eleganckiej restauracji Madame Mallory, w której stołują się nawet francuscy politycy. Ku utrapieniu właścicielki do posesji stojącej naprzeciwko wprowadza się rodzina hinduskich restauratorów, imigrantów z Bombaju, którzy otwierają restaurację z tradycyjną hinduską kuchnią. Jej szefem jest młody Hassan, człowiek obdarzony wielkim kulinarnym talentem. Wkrótce zdumiona Madame Mallory przekonuje się, że jego talent może się równać jej własnemu.
Do oglądania tego filmu na pewno nie należy zasiadać z pustym żołądkiem. Orgia barw przedstawianych nam niczym kolejni bohaterowie potraw, ich wyrafinowany sposób podania i maestrię ich przyrządzania okupuje się wzmożoną produkcją śliny, co może skutecznie przytępić naszą uwagę, a byłoby szkoda. Film bowiem w piękny sposób pokazuje nam parę rzeczy. Najbardziej oczywista wynika z banału: każdy musi jeść, toteż przyrządzanie potraw może być najlepszym dialogiem międzykulturowym. Druga nie mniej oczywista to fakt, że gotowanie może być sztuką, jeśli tylko bierze się za nie ktoś obdarzony darem. Z niej poniekąd wynika trzecia mianowicie taka, że do każdego zawodu trzeba mieć pasję, a najlepiej gotujemy jeśli wkładamy w to serce, toteż żadnego zawodu, a bycia kucharzem w szczególności nie powinno się wykonywać przypadkowo. Rarytasem w „Podróży na sto stóp”, która przecież w równym stopniu jak kuchnią zajmuje się bardzo trafnym, acz lekkostrawnym pokazaniem konfliktów kulturowych są aktorzy. Zarówno duet senioralny jak i młodzieńczy prezentują się rewelacyjnie, bez nutki złego smaku lub przerysowania. Ale nie może nas to dziwić, wszak Lasse Hallstrom należy do tych reżyserów, którzy ewidentnie mają serce do swego zawodu, a jego filmy są za każdym razem małym podarunkiem umilającym nam życie…
ASPEKTY TECHNICZNE
Film przepięknie sfotografowany, a transfer oddaje całą orgię barw zarówno wystrojów wnętrz, plenerów jak i, a może przede wszystkim, tego co dzieje się w kuchni. Głębokie i zdecydowane barwy: żółć curry i szafranu, czerwień pomidorów, zielenie świeżych ziół, srebrne kolory owoców morza, beż omletów, błękit potraw kuchni molekularnej to wszystko sprawia, że nie sposób oderwać oczu od obrazu. A przy tym porządny kontrast pozwala na wydobycie bogactwa palety tych potraw. Lekkie szemranie tła, które się zdarza to jedyna usterka.
Dźwięk stosowany do filmu obyczajowego: dialogi z centrum, muzyka z mocno orientalnymi nutkami z tylnych kanałów, w których pobrzmiewają odgłosy intensywnej pracy w kuchni (talerze, sztućce, szum ognia syk wody itp.).
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|