Te nietuzinkowe kolumny swój debiut miały (oficjalna wersja fabryczna) w roku 2007 i od tego czasu narobiły sporo szumu, zwłaszcza w środowisku projektantów kolumn głośnikowych. Niespotykane kształty tej niecodziennej bryły oraz oryginalne rozwiązania konstrukcyjne sprawiły, że jest to obecnie jedna z najwybitniejszych dwudrożnych kolumn na rynku, z jakimi można mieć do czynienia. Davone Rithm zostały zaprojektowane przez Duńczyka Paula Schenkela, debiutującego w wyjątkowo eleganckim stylu na światowym rynku jako konstruktor i producent kolumn głośnikowych. Spoglądając na te niezwykłe kolumny, dostrzec można w nich rzadko spotykaną wyrafinowaną formę oraz wysokiej klasy kunszt rzemieślniczy godny pozazdroszczenia przez najlepsze manufaktury trudniące się konstruowaniem i projektowaniem zespołów głośnikowych.
BUDOWA
Podobno w Skandynawii żyją najszczęśliwsi ludzie i wydaje mi się, że kolumny, które miałem okazję testować, są tego najlepszym odzwierciedleniem. Coś jest na rzeczy, bowiem jedno spojrzenie wystarczy, aby zrozumieć filozofię konstruktora. Dowodzi ona jego nieograniczonej wyobraźni i daleko sięgających horyzontów w zakresie tworzenia brył o niespotykanych dotąd kształtach, przynajmniej jeśli rozpatrzymy to w wypadku zespołów głośnikowych. Podejrzewam, że ten spokój i płynność formy wyjątkowo silnie oddziaływają na wyobraźnię każdego, kto tylko spojrzy na te kolumny.
Być może inspiracją do stworzenia tak oryginalnej skrzyni akustycznej były mosty, bowiem właśnie ze względu na łukowatą specyfikę konstrukcyjną są one w stanie przenosić znaczne naprężenia i obciążenia. Co prawda po Davone Rithm nikt nie będzie jeździł samochodem, ale mimo to wysoka sztywność konstrukcji znajduje tu uzasadnienie. Tak przygotowana obudowa o dziwo nie jest zbyt ciężka, ale za to jej odporność na rezonanse powstające w wyniku drgań wywołanych przez pracujący głośnik sprawia, że praktycznie nie wpada w wibracje mogące mieć negatywne skutki dla brzmienia.
Większą część skrzyni wykonano z giętej 16-warstwowej sklejki poddanej procesowi kształtowania w odpowiedniej temperaturze i ciśnieniu. Dolne ścianki, będące jednocześnie podstawami, zbudowano z bardziej tradycyjnego materiału, jakim jest płyta MDF. Wewnętrzna komora, w której pracuje przetwornik niskośredniotonowy, posiada nieregularne kształty, a więc ryzyko powstawania fal stojących w pewnych zakresach częstotliwości zostało tu praktycznie ograniczone do minimum. W jednej z podstaw znalazł się tunel układu bass-reflex, a nad odpowiednim dystansem jego wylotu od podłogi czuwają kolce wkręcone w mosiężne tuleje, zmniejszające jednocześnie ryzyko przenoszenia drgań. Wnętrze wspomnianej komory akustycznej tłumione jest niewielką ilością wełny syntetycznej, a w filtrach zwrotnicy pracują wysokiej klasy komponenty dostarczone między innymi przez znaną niemiecką firmę Mundorf.
Jednym z ciekawszych rozwiązań konstrukcyjnych okazuje się tutaj również sam głośnik, dostarczony przez norweską firmę Seas – jest to współosiowa konstrukcja (często określana również jako koaksjalna) oparta na umieszczonej w centrum miękkiej tekstylnej kopułce oraz polipropylenowym stożku. Kosz jest odlewany, natomiast z tyłu znalazła się jeszcze komora obniżająca rezonans wspomnianego przetwornika wysokotonowego. Ten cały układ ulokowano naturalnie na przedniej ściance, której kąt pochylenia do tyłu wyznacza linię promieniowania wspomnianych przetworników – mierząca 70 cm obudowa dzięki odpowiedniemu odchyleniu przedniego panelu pozwala znacznie wyżej skierować fale akustyczne w szerokim paśmie częstotliwości. Dzięki czemu niskie Davone Rithm są w stanie budować scenę stereo ze źródłami pozornymi o odpowiednich rozmiarach i wysokości.
BRZMIENIE
W mojej ocenie Davone Rithm są kolumnami o ponadprzeciętnie kreowanej barwie i przestrzeni. Te skandynawskie konstrukcje zachowują się tak, jakby każdy najsubtelniejszy sygnał podawany ze wzmacniacza był przez nie traktowany z najwyższym priorytetem. Można w nich wyczuć lekkość i swobodę w operowaniu muzyką, co sprawia, że odbierany przez słuchacza dźwięk może wydawać się niezwykle bogaty, niewymuszony i wiernie odtwarzany. Niewielka, lekka polipropylenowa stożkowa membrana w paśmie średnich i niskich tonów reaguje szybko. Wspomniane zakresy odtwarzane są przez nią wyjątkowo spójnie, w czym z pewnością pomaga pieczołowicie zaprojektowana komora akustyczna harmonijnie współgrająca z falami dźwiękowymi promieniowanymi przez tylną część głośnika. Również co do połączenia najwyższego zakresu z pozostałymi nie miałem najmniejszych zastrzeżeń – przejście dźwięku z niższych rejonów odtwarzanych przez stożek do wyższych odtwarzanych przez miękką kopułkę odbywa się bez utraty koherentności, co świadczy o właściwym zestrojeniu fazowym, i jest niezwykle gładkie (bez podbić i utraty spójności).
Tak zestrojony głośnik to dopiero połowa sukcesu, bo jak się okazuje, wiele osób obdarzonych wybitnym słuchem szuka w muzyce przyjemności, a tę opierają głównie na odbiorze barwy i rytmu, z czym zgrabne Rithm nie mają najmniejszego problemu. Brzmienie instrumentów dętych, takich jak trąbka czy saksofon, mieni się charakterystycznym dla ich przekazu ciepłem, niemal od razu bijącym tak mocno, że nawet w mroźne zimowe wieczory chce się żyć i to niekoniecznie z pomocą dodatkowych trunków rozgrzewających. Nawet tak trudny instrument do odtworzenia jak klawesyn okazał się dla skandynawskich kolumn bułką z masłem – wysokie tony raczyły moje uszy selektywnym i niemal doskonale zrównoważonym dźwiękiem popartym pełną i nieskrępowaną średnicą.
Jeśli chodzi o najniższy zakres częstotliwości, to muszę przyznać, że rzadko miałem okazję słyszeć takie konstrukcje, które odtwarzały go właściwie, bez wad charakterystycznych dla tego typu rozwiązania. Tunel bass-reflex odgrywa kluczową rolę we wzmocnieniu basu, ale niedostatecznie dobrze zestrojony może wprowadzać do dźwięku swój własny charakter brzmienia. To często objawia się krótkotrwałą utratą kontroli nad wzrostem szybkości narastania lub wygaszania basu, lub uwypukleniem rezonansów wprowadzających podbarwienia w przekazie instrumentów operujących w najniższym zakresie pasma częstotliwości. Założę się, że Paul Schenkel dysponuje zarówno znakomitym słuchem, jak i odpowiednim wyczuciem w dążeniu do osiągnięcia złotego środka. Bas Davone Rithm nie zabija subwooferową głębią, ale z drugiej strony nie ma się co czarować – fizyki nie da się oszukać i niewielki 18-cm głośnik nie stworzy na skraju pasma zbyt wysokiego ciśnienia akustycznego. Jednak z drugiej strony konstruktor tych kolumn na pewno zdawał sobie sprawę, czym może skończyć się wyciąganie na siłę basu z tego typu głośnika
Sumując, niskie tony kreowane przez te dwudrożne podłogowe kolumny zachowują się tak, jakby były promieniowane z obudowy zamkniętej, a więc nie brakuje im szybkości i pięknej barwy, a w przypadku odtwarzania takich instrumentów jak gitara akustyczna czy bębny o mniejszej skali brzmienia zachowują odpowiedni ciężar. Bass-reflex działa i pomaga zejść nieco niżej polipropylenowemu stożkowi, ale w ogóle nie słychać jego pracy (w sensie negatywnym), co zdarza się niezwykle rzadko w przypadku kolumn wyposażonych w tego typu rozwiązanie.
PODSUMOWANIE
Celowo nie podałem utworów i płyt, jakie miałem okazję usłyszeć za pośrednictwem Davone Rithm, bo tym samym zachęcam zainteresowanych do zabrania ze sobą swoich ulubionych pozycji i umówienia się z najbliższym dealerem na odsłuch tych fantastycznych kolumn, żeby wyciągnąć własne oceny i wnioski. Czy Davone Rithm są doskonałymi konstrukcjami? Z pewnością wśród zapalonych audiofilów i melomanów przesłuchujących mnóstwo swoich ulubionych płyt znajdą się osoby, które będąc w posiadaniu tych kolumn nie oddadzą ich za nic w świecie. Ja natomiast mogę dodać od siebie tyle, że z Davone Rithm jest jak z trunkami wysokoprocentowymi, te kolumny są jak wino, degustuje się je powoli, rozkoszując się każdą nutą smaku.
Arkadiusz Ogrodnik |