Rob z niecierpliwością oczekuje nadchodzącego dnia – tego dnia ma bowiem rozmowę kwalifikacyjną z przedstawicielem uczelni, na którą chce się dostać, tego też dnia być może wreszcie przestanie być prawiczkiem. Niestety, los zdecydowanie od rana uwziął się na napalonego nastolatka – matka nakrywa go w krępującej sytuacji, potem ma problemy ze szkolnym mięśniakiem z drużyny sportowej, w końcu na formularzu rekrutacyjnym jego najlepszy, acz niezbyt rozgarnięty kumpel, rysuje sprośny obrazek… A i seks odbiega trochę od wyobrażeń Roba. Zły na cały świat chłopak zasypia i budzi się… ponownie w dniu rozmowy kwalifikacyjnej.
To taki „Dzień Świstaka” połączony z „American Pie” (choć zdecydowanie słabszy od obu tych pozycji), typowa komedia dla nastolatków, z wiodącym wątkiem utraty dziewictwa. Scenariusz nie jest ani specjalnie wymyślny, ani oryginalny, ale akcja toczy się całkiem wartko i są momenty, gdy można się pośmiać (jeśli ktoś lubi „młodzieżowe” amerykańskie poczucie humoru). Aktorzy zagrali naturalnie, jest parę niezbyt grzecznych momentów, technicznie też nie jest źle. Bywały już gorsze obrazy o takiej tematyce.
ASPEKTY TECHNICZNE
Tu jest dobrze. Film ma wesołą kolorystykę. Sporo dobrze nasyconych kolorów: czerwieni, żółci, błękitu. O filmach dla nastolatków nie mogło zabraknąć ulubionego przez modnisie kiczowatego różu. Kontrastuje z tymi pstrokatościami głęboka czerń. Odcienie skóry bohaterów mają ładny naturalny koloryt. Ostrość i kontrast w porządku. Trochę szemrania tła i falowanie krawędzi. Dźwięk, w którym tyły odzywają się raczej dyskretnie. Odgłosy życia szkoły z wybijającym się bardziej gwarem rozmów na korytarzu to właściwie jedyne mocniejsze momenty. W tyłach znalazło się raczej miejsce na muzykę o młodzieżowym charakterze.
BONUSY
Zwiastuny.
Jan/veroika
|