„Piękne istoty” to ekranizacja pierwszej części sagi Kamii Garcii i Margareth Stohl pod tym samym tytułem (jak na razie wydano 4 części). I książka, i film powstały wyraźnie na fali sukcesu „Zmierzchu”: ten sam klimat, ta sama w sumie fabuła (romans człowieka z istotą nadprzyrodzoną), trochę czarów i magii (tam wilkołaków i legend), sprzeciw rodzin itp. Niewątpliwie „Piękne istoty” mają ciekawsze tło – miasteczko Gatlin na południu USA to miejsce, w którym czas zatrzymał się dawno temu, w którym w zasadzie wszyscy trwają wciąż przy przekonaniach sprzed epoki zniesienia niewolnictwa. Mają też ciekawszą obsadę – Jeremy Irons i Emma Thompson bawią się i grą, i tym, że mogą wcielić się w bohaterów z nadludzkimi zdolnościami. Całość ma w sobie jednak więcej magii i jeśli chodzi o możliwość trafienia do serc współczesnych nastoletnich fanów (a zdecydowanie do tej kategorii wiekowej jest to przeznaczony obraz), ze wspomnianą konkurencją chyba raczej nie ma szans.
Głównym bohaterem jest 16-letni Ethan Wade, który zakochuje się w Lenie, swej rówieśniczce, siostrzenicy miejscowego dziwaka Macona Ravenwooda, którzy mieszkają w starym dworku otoczonym wysokim płotem. Młodzi zaczynają się spotykać, panu Maconowi to zdecydowanie nie pasuje, chłopak zaś zaczyna dostrzegać, że jego wybranka (a i jej ogród, w którym drzewa ożywia tajemnicza siła) jest co najmniej dziwna… W końcu Lena wyjawia, że jej ród od wieków ma związki z czarną magią. Wkrótce zresztą ma rozegrać się walka o jej duszę: dziewczyna będzie musiała wybrać, czy stanie po stronie dobra czy zła…
Ładne to, niekiedy efektowne (spotkanie rodzinne u Leny), w pewnych miejscach bardzo romantyczne i melodramatyczne, ale ociekające lukrem, często kiczowate i przeznaczone wyłącznie dla młodej widowni. Pierwsza miłość, zakazany owoc, kłopoty rodzinne, tajemnica z przeszłości, a do tego dorzucono czary mary – towar chodliwy, ale sprzedany bez większego polotu…
ASPEKTY TECHNICZNE
Perfekcyjnie w obu wypadkach: obrazu i dźwięku. Ten pierwszy ma mroczną granatowawo-kobaltową i szmaragdowo-malachitową kolorystykę. Sporo srebrzystych połysków i lśnień na aksamitach i atłasach sukien. Sekwencje „codzienności” z naturalnymi barwami. Ostrość przednia – widać ładnie subtelną sieć koronek sukni czy detale architektoniczne mrocznego domiszcza.
Dźwięk dostarcza mocnych, basowych wrażeń typu, by tak rzec atmosferycznego, bo mamy do czynienia z rozdzierającymi przestrzeń dźwiękową uderzeniami piorunów, iskrzeniem wyładowań atmosferycznych (inscenizacja bitwy), dudnieniem trąby powietrznej, rykiem burzy czy wściekłym wyciem wichru. Równie znakomicie rozseparowane na kanały jak głośne dźwięki, są te bardzo cichutkie i dyskretne jak granie świerszczy, szum drzew, śpiew ptaków itp… Oczywiście niesamowicie brzmią odgłosy magiczne zwłaszcza sekwencja szalonej jazdy stołu w czasie uczty, gdzie efektowi tornado towarzyszy brzęk naczyń i sztućców lecących na wszystkie strony. Ciekawie brzmi przemieszczający się między tyłami głos Ridley.
BONUSY
Zwiastuny i cztery tłumaczone, trzyminutowe materiały zakulisowe o charakterze promocyjnym. Pierwszy „Zakazana miłość” koncentruje się na specyfice związku miedzy dwójką głównych bohaterów. Drugi „Między światami” przybliża koncepcję dwóch równolegle istniejących światów. W trzecim, najciekawszym „Z książki na ekran” autorki powieści dzielą się swymi wrażeniami z adaptacji ich książki, będącej dosyć opasłą gabarytową fantasy dla młodzieży, mówią o inspiracjach do pisania powieści i o tym, że chciały by to kobieta była tą ponadprzeciętną. No i wreszcie materiał „Obdarzeni” mówiący o tym, że to współczesna baśń dla nastolatków z nieśmiertelnym wątkiem Romea i Julii.
Jan/veroika |