Można parę rzeczy zarzucić reżyserowi, ale z pewnością nie to, że nie potrafił oddać klimatu liceum i postaw uczniów. Ich emocjonalnego rozchwiania, sporej dozy pretensjonalności, szczęść i nieszczęść pierwszych miłosnych uniesień.
Tytułową pięknością jest 16-letnia Junie, która po śmierci matki przeprowadziła się i zaczęła uczęszczać do nowej szkoły. Na szczęście trafiła do klasy, w której uczy się jej kuzyn Matthias. Chłopak sprawnie wtajemniczył ją w klasowe układy i przedstawił komu trzeba. Uroda Junie przyciągnęła wielu licealnych adoratorów, jednak dziewczyna wybrała najbardziej nieśmiałego z nich wszystkich, Otta. Wkrótce potem po raz pierwszy w życiu się zakochała. Oczywiście nie w Otcie, a w… nauczycielu włoskiego, Nemoursie!
„Piękna” to uwspółcześniona ekranizacja… pierwszej francuskiej powieści psychologicznej, czyli „Księżnej de Cleves” Madame de La Fayette (przeniesionej na ekran między innymi także w wersji uwspółcześnionej przez Andrzeja Żuławskiego – mowa o jego „Wierności”)! Christophe Honoré swoim zwyczajem miesza style i w „Pięknej” znajdziemy sekwencje jak z opery mydlanej, ale i wstawki nowofalowe, i postmodernistyczne ozdobniki. Reżyser zdecydował się także na poruszenie ważnego i trudnego tematu uwodzenia uczniów przez nauczycieli i odwrotnie (w czasie realizacji filmu kilka takich spraw nagłośniono w mediach). To solidny film (choć miejsca w historii X Muzy twórcom z pewnością nie zagwarantuje), dobrze zagrany, z bardzo dobrze napisanymi dialogami.
Ważną rolę gra w nim muzyka, wykorzystywana nieraz przez Honoré w zaskakujący sposób (przykładem jego wcześniejsze „Dans Paris” i „Piosenki o miłości”). „Piękna” była nominowana w trzech kategoriach do Cezara.
Jan
|