Pierrepoint jest perfekcjonistą, do swego zawodu podchodzi z szacunkiem i zegarmistrzowską precyzją. Doskonale potrafi ocenić długość potrzebnego do wykonania wyroku sznura, dba o wszystkie szczegóły mającej nastąpić egzekucji. Jego fachowość zyskuje uznanie, zostaje wybrany do przeprowadzania egzekucji niemieckich zbrodniarzy wojennych. Pozostając dotychczas anonimowy, po dokonaniu 200 egzekucji po procesie norymberskim staje się sławny.
Film stanowi fascynujące studium osobowości niezwykłego człowieka, traktującego siebie skromnie bardziej jako doskonałe narzędzie do zabijania ludzi. Pokazuje, jakimi cechami charakteru trzeba dysponować, żeby móc wykonywać przez prawie ćwierć wieku tak obciążający psychicznie zawód (łącznie wykonał w tym czasie około 600 egzekucji).
Pokazuje również Pierrepointa w czasach, kiedy coraz głośniejsze zaczęły być w Wielkiej Brytanii głosy przeciw stosowaniu kary śmierci. Dla niego samego momentem przełomowym stała się egzekucja przyjaciela...
W Pierrepointa wcielił się Timothy Spall i zrobił to doskonale. Jego nalana twarz o niezbyt inteligentnym wyrazie ma w sobie zarówno coś niewinnego, jak i groźnego, tak samo jak sumienność jego bohatera, tak pożądana w każdym zawodzie i tak tchnąca pewną grozą akurat w tym.
ASPEKTY TECHNICZNE
Z racji tematu film nie jest bogaty dźwiękowo. Słyszymy kroki w więziennych korytarzach, trzask zapadni, gwar w scenach zbiorowych.
Kolorystyka niezbyt ożywiona, zgaszone zielenie i granaty dostosowują się do nastroju zdjęć, a czasem – raczej niezamierzenie – rozlewają się po całości kadru, obejmując wszystkie jego elementy. Jeśli chodzi o ostrość i kontrast – nie najlepsze wieści, chwilami są marniutkie (jedynie nieliczne sceny plenerowe jakoś się bronią), co jest pochodną najpoważniejszej usterki transferu, jaką jest szemranie tła. Chwilami jest ono tak intensywne, że wydaje się, że każdy piksel ekranu żyje własnym życiem.
BONUSY
Zwiastuny.
itk |