To one są istną wylęgarnią wszelkiego rodzaju demonów, szaleńców i obsesji, z którymi walczą praworządni obywatele.
Nie inaczej jest w „Opętanych”, którzy zaczynają się od sekwencji rozprzestrzeniania się tajemniczej choroby objawiającej się brutalną agresją i przemocą wobec innych ludzi. Wojsko stara się opanować sytuację i oddzielić zdrowych i chorych, ale wymyka im się ona spod kontroli.
„Opętani” to remake horroru sławnego George’a Romero z 1973 r. W pierwowzorze uwypuklono wątek konfrontacji ludzi władzy i zwykłych obywateli, wojsko i naukowcy występują w roli oprawców, a zwykli ludzie, jako zbędne jednostki, są po prostu wyeliminowywani. Mocniejsze są też sceny pacyfikacji miasteczka i noszącej znamiona miejscowej rewolucji walki cywilów z wojskowymi.
W nowych „Opętanych” więcej w porównaniu ze starymi lepiej brzmiących strzelanin, widowiskowych efektów specjalnych i oczywiście lepszej charakteryzacji. W tej wersji nacisk położono na jednostkę i jej wolę przetrwania. Szeryf, jego ciężarna żona Judy, jego zastępca i koleżanka Judy to garstka ocalałych, walczących ze złem i usiłujących przetrwać w tym zamęcie. Pewne napięcie między nimi wynika z faktu, że część z nich zaklasyfikowano jako zarażonych i nie wiadomo, czy i kiedy wirus się u nich uaktywni.
Bohaterowie nie wychodzą poza stereotypy. Jeśli szeryf, to praworządny, jeśli żona lekarka, to emanująca dobrocią do potęgi entej. Drugą sprawą jest to, czy w tego typu horrorze jest wiele do zagrania, ale i tak lepiej sobie radzi Radha Mitchell jako Judy niż Timothy Olyphant jako jej lekko sztywnawy mąż… Ważne w nim jest natomiast to, czy trzyma w napięciu, a ten, poza kilkoma może zbyt przydługimi scenami, jest całkiem, całkiem. Sekwencja w dziecięcym pokoju czy ta w laboratorium, gdy szaleniec już, już ma zamordować Judy, są całkiem sprawnie zrealizowane. Można się pobać.
ASPEKTY TECHNICZNE
Tak to już jest, że filmowcy na sceny najmocniejszych akcji wybierają porę mroku. Niestety, bo zawsze jakaś część nam umyka, choćby obraz był idealny. A tu nie jest, choć czerń jest smolista, a i bohaterowie oświetleni są dosyć jasnym płomieniem pożarów czy snopami świateł reflektorów. Większość nocnych sekwencji wygląda dobrze, ale na przykład ta z walką w kanale naprawczym warsztatu ma jakość na granicy zadowolenia. Sceny dzienne z barwami rozświetlonymi słonecznym światłem są naturalne i w miarę ostre.
Za to słuchanie ścieżki dźwiękowej niesie ze sobą niemałe wrażenia. Różnorodność dźwięków przeogromna, np. strzały. Inaczej brzmią te oddawane z broni myśliwskiej (basowe, z niosącym się pogłosem), a inaczej krótkie, ostre szczeknięcia wojskowych karabinów. Perełką dźwiękową jest scena w pokoju dziecięcym z idealnie rozseparowanymi odgłosami: z lewego przedniego głośnika płynie łagodny dźwięk pozytywki, z prawego odgłosy szamotaniny, a podbijająca napięcie muzyka z tyłów. Podobnie udana jest sekwencja w myjni, gdzie sygnał dźwiękowy pracującego urządzenia, szum turbin, szczotek, plusk wody i wizg opon tworzą intrygujące tło dla poczynań walczących zombi i ludzi.
BONUSY
13 zwiastunów.
veroika
|