Wade oświadczył się Grace Peeples. Oświadczyny zostały przyjęte, pozostało mu więc oficjalnie poprosić o jej rękę rodziców dziewczyny. Okazja nadarzyła się właśnie wspaniała – Peeplesowie spotykają się na swym tradycyjnym zjeździe rodzinnym. Okazuje się jednak, że Daphne i Virgil Peeples nie zamierzają oddać córki byle komu, a Wade żadnymi większymi osiągnięciami nie potrafi się wylegitymować…
Można by powiedzieć, że to „Poznaj moich rodziców” w wersji Afroamerykańskiej (wszyscy aktorzy są czarnoskórzy). Z wszystkimi tego zaletami (czyli zabawnymi postaciami drugoplanowymi, gagami sytuacyjnymi i kilkoma ciętymi dialogami) i wadami (schematyczny scenariusz, który nie wykracza ani na milimetr poza gatunkowe ramy, przekraczanie granic dobrego smaku). David Alar Grier, filmowy ojciec, to nie Robert De Niro, a i „starającemu się”, czyli Craigowi Robinsonowi daleko do Bena Stillera – niezbyt między nimi zaiskrzyło, w efekcie powstał film przeciętny, w którym śmieszą jedynie pojedyncze sceny…
ASPKETY TECHNICZNE
Kolory mocno komediowe, a więc dosyć jaskrawe: czerwień, błękit, żółć i zieleń ładnie wyglądają na tle głębokiej czerni i brązu skóry bohaterów. Ostrość, podobnie jak kontrast bardzo dobre. Na okapach dachu domu falują krawędzie.
Ścieżka muzyczna bogata w różnorodne rytmy od hip hop po blues do jazzu. Jeśli chodzi o tyły to dochodzą z nich odgłosy życia sporej przecież rodziny. Te mocniejsze basowe to sekwencja burzy z piorunami, gdy rodzina Peeblesów wraca z przejażdżki do miasta, pożar tipi/sauny i wizje Wade’a po narkotykach – wyolbrzymione i podrasowane. Ciekawie rozlokowana na kanały jest sekwencja gdy Wade, po założeniu scenicznego stroju byłej piosenkarki Daphne, udaje gwiazdę soulu: jego śpiew roznosi się dookoła, a odpowiada mu aplauz podekscytowanych widzów.
BONUSY
Zapowiedzi.
Jan/veroika |