Francja, czasy Ludwika XIV. Sabine De Barra, młoda, przedwcześnie owdowiała kobieta, jedyną radość znajduje w pielęgnowaniu roślin. Dzięki swojej ogrodniczej pasji zarabia na utrzymanie, toteż bez wahania przyjmuje propozycję pracy przy tworzeniu ogrodów wersalskich, do której wynajmuje ją nadworny ogrodnik króla André Le Notre. Skromna i pracowita, nienawykła do dworskich intryg, Sabine. staje się celem dworskich spisków, tym bardziej że wkrótce zażyłość tych dwojga przemienia się w gorący romans.
„Odrobina chaosu” coś mi przypominało. Klimatem scen, doborem zdjęć, dystansem do bohaterów a wreszcie intensywnością muzyki, która w końcu pozwoliła na skojarzenie z filmami Wong Kar-Waia!
Alan Rickman potraktował bohaterów trochę jak z obcej kultury. I nam widzom narzucił ten dystans. Oglądamy więc rodzącą się miłość i namiętność, ale niczego takiego w filmie nie czujemy. Trzymamy się na odległość, bo w tym co widzimy nie ma pasji, emocje są wyciszone, narracja chłodna, rozmowy pozbawione ciepła i głębi. Ten pozorny brak pasji w tym co oglądamy to wina sposobu filmowania. Operator rzadko używa zbliżeń, ludzie są mocno marionetkowi, widziani z odległości. Sceny są urwane jak zdania – niemal w połowie, jakby niedopowiedziane. Miałam poczucie że montaż jest po prostu kiepski, ale być może taki był zamysł artystyczny potwierdzający niedopowiedzenie pewnych emocji w filmie. Generalnie film to dziwny, obiecuje więcej niż daje... Lub niż byśmy mogli się spodziewać… Dobra kreacja Kate Winslett i Alana Rickmana to już oczywistości, ale partneruje im nieźle Matthias Schoenaerts w roli André Le Notre.
ASPEKTY TECHNICZNE
Zieleń to kolor który w filmie dominuje, ale to zieleń o raczej zimnych odcieniach malachitu, patyny i butelki. Dopiero kiedy zmienia się pora roku, paleta idzie w stronę jesiennych żółci i oranżów. Ostrość porządna podobnie jak kontrast, w plenerach widać poszczególne warstwy i tła.
Ścieżka dźwiękowa ciekawa. W tyłach znajdują miejsce bogate odgłosy natury, delikatne ptasie trele, łagodny szum wiatru w liściach drzew, potem wściekły szum wody płynącej z otwartej śluzy i niszczącej wszystko co na jej drodze, dochodzą do tego basowe grzmoty piorunów w czasie ulewy.. Ładnie rozseparowane są odgłosy pracy ludzi: łamanie gałęzi, stuk narzędzi ogrodniczych czy tętent koni. Mocniejsze akordy ma wypadek powozu, w którym trzask desek, łoskot żelaznych szprych i osuwanie się powozu w przepaść mają odpowiednią dynamikę. Najgenialniejsza w filmie jest jednak muzyka, płynąca z tyłów, klasyczna, ale niezwykle zróżnicowana. Czy dynamiczna, czy nastrojowa nie przestaje być piękna!
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|