Punkt wyjścia tej komedii romantycznej był dość karkołomny – oto w wypadku giną młodzi małżonkowie. Zostawiają małą córeczkę, Sophie… Jak się okazuje, opiekę nad nią zlecili… parze swych znajomych, którzy niezbyt się – delikatnie mówiąc – lubią. On, Eric, jest realizatorem transmisji sportowych, niepoprawnym kobieciarzem lubiącym rwać laski i żłopać piwo, ona, Holly, to jego przeciwieństwo – spokojna, opanowana właścicielka restauracji. Jeśli Eric i Holly zdecydują się na sprawowanie opieki nad Sophie, to nie tylko uratują ją przed wysłaniem do domu dziecka lub rodziny zastępczej, ale będą mogli zamieszkać we wspaniałym domu tragicznie zmarłych przyjaciół (a czynsz na rok z góry jest opłacony). Niedobrana para wyraża więc zgodę. Nie mają jednak najmniejszego pojęcia, jak wychowuje się dzieci…
Z ich niewiedzy wyniknie oczywiście wiele zabawnych sytuacji, podobnie jak z tego, że tak niedopasowana – przynajmniej pozornie – para zamieszka pod jednym dachem. Każde z nich ma inne priorytety, więc o konflikty łatwo (ale jak wiadomo: kto się czubi, ten się lubi, a w komedii romantycznej to nawet pokocha). Ryzykowny, zwłaszcza dla dziecka, eksperyment jego zmarłych rodziców sprawi, że Eric dojrzeje, a Holly przekona się do tego, że jest naprawdę miłym facetem.
„Och, życie” nie jest może, poza zaskakującym prologiem, specjalnie oryginalne, ale trzeba przyznać, że autorom udało się ze znanych elementów poskładać w miarę wciągającą opowieść z kilkoma naprawdę zabawnymi gagami. Największym sukcesem był jednak dobór obsady: Josh Duhamel i Katherine Heigl wspaniale się uzupełniają i iskrzy między nimi aż miło.
Jan |