Berlin po zburzeniu muru. Grupa polskich aktorów-emigrantów zamierza wystawić sztukę, której nie udało jej się zrealizować w Polsce i zaprasza do współpracy reżysera Maksa. Maks daje się namówić i przyjeżdża z Polski, niestety, na przeszkodzie stoi brak pieniędzy, a władze niemieckie nie kwapią się z funduszami, zwłaszcza dla Polaków. Nie pomaga pomoc i pomysłowość Reginy, obeznanej z niemiecką biurokracją polskiej tłumaczki, która używając nawet podstępów robi co może. Ostatnią deską ratunku wydaje się przyjęcie z udziałem niemieckich osobistości z branży oraz polskiej utrzymanki bogatego biznesmena, który mógłby sypnąć groszem.
Polski artysta na emigracji, artysta kontra bezduszna biurokracja, stosunki polsko-niemieckie, Berlin po zburzeniu muru i Berlin jako mekka Polaków marzących o lepszym życiu, polska emigracja – „Obcy musi fruwać” to film wielowątkowy, odnoszący się zarówno do problemów czysto polskich, jak i uniwersalnych. Te drugie treści – zderzenie ambicji artystycznych z bezdusznością machiny biurokratycznej, która nieskora jest wydawać pieniądze na projekty nierokujące zysków, doskonale oddają sytuację artystów w świecie rządzonym przez komercję. A czasami także przez środowiskowe stosunki i koneksje – w obnażeniu mechanizmów funkcjonowania branży kulturalnej i w pokazaniu dogadywania się krytyków i wysokich urzędników reżyser upatrywał przyczyny chłodnego przyjęcia swojego filmu w Polsce.
Ale na plan pierwszy wysuwa się wątek berlińskiej mekki, do której w nadziei na realizację swoich marzeń zjechało sporo Polaków. To nie tylko ludzie teatru, jak Maks, Władek, Henio i Jasio, ale także Sylwia, która związała się z bogatym Niemcem, i wielu innych. Zderzenie tych marzeń z twardymi realiami to zresztą tylko jeden temat, na który nakłada się niezbyt przyjemny motyw naznaczonych wzajemną niechęcią stosunków polsko-niemieckich, które zostały przedstawione chwilami w dość przerysowany sposób (Niemcy rozbijają po meczu samochód z Polakami, Polacy biją i wyrzucają z pociągu domniemanego Niemca). Co należy jednak poczytać za plus, żadnej ze stron Saniewski nie potraktował ulgowo.
Choć gorzki w swojej wymowie, „Obcy musi fruwać” jest obrazem o dużym zabarwieniu satyrycznym, chwilami zabawnym. Praktycznie każda postać została zagrana bardzo wyraziście, a film uatrakcyjnia udział plejady znakomitych polskich aktorów oraz specjalny występ profesora Aleksandra Bardiniego.
Niedoceniony w Polsce, a szkoda, bo jest na swój sposób interesujący, za granicą zdobył pochlebne recenzje i kilka nagród: I nagrodę na MFF w Phoenix (1933), Silver Lone Star Award na WorldFest Independent Film Festival w Houston (1994) oraz Silver Award na MFF w Charleston (1996). Tygodnik New Times umieścił obraz Saniewskiego na pierwszym miejscu w swoim rankingu.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jakość obrazu bardzo nieciekawa. Jest nieostry, ma bure, nienaturalne kolory, czasami niedosycone, szczegóły widać słabo. Szemrze, pojawiają się zabrudzenia. Białe napisy (tłumaczenia kwestii niemieckich) drgają.
Dźwięk w Dolby Digital 2.0, poprawny.
BONUSY
Trzy zwiastuny.
ren |