Pewnego dnia Jane znajduje na progu domu podziurawionego kulami męża. Ten ostrzega ją, że wkrótce zjawią się jego dawni, wyjęci spod prawa – jak i on sam – kompani, którzy pałają żądzą zemsty. Jane, zmuszona stawić czoła bandzie rewolwerowców, prosi o pomoc dawnego ukochanego, Dana Frosta. Ale mężczyzna nie wie, że bandyci zjawią się tam także z jej powodu.
To bardzo nietypowy western, na pewno nie jest prostą opowieścią o egzotycznych przygodach na Dzikim Zachodzie. To raczej antywestern, który nie waha się przed pokazywaniem jak było naprawdę i ile okrucieństwa i nieprawości miało tam miejsce. Bohaterem tego antywesternu jest równie nietypowa bohaterka, która ze standardowej baby ma jedynie ciało. Cechuje ją niesamowita odwaga i determinacja, ale także duża wrażliwość i coś do końca nieokreślonego… kobieta zdaje się skrywać jakąś tajemnicę. I tak jest. Bo też największą niespodzianką w oglądaniu tego filmu to, że przypomina pasjans w którym dopiero po odwróceniu kart wiadomo z jakimi kartami mamy do czynienia. Żaden z bohaterów (Jan i jej dwóch mężczyzn) nie pozostaje taki jakim się jawił na początku. Każdy ma historię i tajemnicę, które powoli stają się jasne. Toteż warto uważnie chłonąć szczegóły snutej przez reżysera opowieści, by pod koniec filmu zdumieć się jeszcze niespodzianką jaką trzymał w zanadrzu. „Niepokonana Jane”, choć uważam że lepszy byłby oryginalny tytuł „Jane Got a Gun” to film z naprzemiennym, dobrze rozplanowanym tempem: momenty spokojniejsze „psychologiczne” przeplatają się z akcyjnymi, retrospekcja ze współczesnością. Ciekawie nakreślono sylwetki drugoplanowych bohaterów, w większości zbirów z których jednak każdy ma swoją, psychopatologiczną wprawdzie, ale osobowość. W pamięci zostają dobre role: Ewana McGregora (niemal nie do rozpoznania), który z widoczną satysfakcją gra typa spod ciemnej gwiazdy, Natalie Portman, która wydaje się chwilami pozbawioną uczuć zimną zołza by za chwilę przekształcić się w ciepłą matkę, oraz Joela Edgerton, na pozór zastygłego w swym podlanym whisky smutku, ale wciąż gotowym na nową szansę w życiu.
ASPEKTY TECHNICZNE
Sporo się w tym westernie dzieje dźwiękowego. Najlepiej wypada oczywiście sekwencja oblężenia farmy, z efektownymi rykoszetami i strzelaniną, w której pociski wbijają się z trzaskiem w deski domu. Świst kul w tyłach i pomiędzy nimi powoduje, że czujemy się jakbyśmy byli w ogniu walki. Wybuchy mają porządną dynamikę i są podbite basem. Ale jest niemniej ciekawie również przed tą efektowną sceną, a odgłosy uderzeń i walki, odgłosy domowej krzątaniny czy życia obozowego obfitują w ciekawe dźwięki.
Obraz ciekawy utrzymany w monochromatycznej tonacji brązów i beży w różnych odcieniach: mahoniu, miedzi i cynamonu. Czerń głęboka. Ostrość i kontrast porządne.
BONUSY
Zwiastuny i książeczka z ciekawostkami z filmu.
veroika
|