Tsunami jest straszne, ale i widowiskowe – aż dziw, że Amerykanie nie nakręcili o nim do tej pory wysokobudżetowego blockbustera (wielka fala mignie nam chyba tylko w „Medium”, ale jako jeden z wielu wątków). Ubiegli ich w tym, o dziwo, Hiszpanie, i to z niezłym skutkiem – udało im się pogodzić sukces artystyczny (5 nagród Goya, nominacja do Oscara i Złotego Globu dla Naomi Watts, cała masa wyróżnień na festiwalach) z finansowym (film kosztował 30 milionów euro, a w samej Hiszpanii zarobił ponad 40 milionów i stał się tam najbardziej dochodowym filmem w historii).
Maria i Henry spędzają z trójka synów Boże Narodzenie w tropikalnym raju – hotel otoczony palmami, basen, drinki: Tajlandia jak z turystycznych folderów. Ale sielski klimat rozstaje zmącony przez fale tsunami: woda niszczy hotel, łamie drzewa, porywa ludzi, topi, niesie z prądem, rozbija topielców o konary drzew… Marii udaje się uratować, choć zostaje ciężko ranna, towarzyszy jej syn Lucas. Henry cudem wychodzi bez większego szwanku, udaje mu się przy sobie zatrzymać pozostałe dzieci, Tomasa i Simona. Maria trafi do szpitala, jej stan zacznie się szybko pogarszać. Henry rozpocznie poszukiwania żony.
To kino katastroficzne nakręcone według najlepszych kanonów gatunku, dawkujące napięcie, a przy okazji niezwykle efektowne (niesamowite sceny uderzenia wielkiej fali) i sugestywne (utrzymane w żółciach i zieleniach, ogólnie w kolorze zgnilizny, kolejne sekwencje). Kibicujemy bohaterom, podziwiamy ich niezwykły hart ducha, tym bardziej że mamy świadomość, że ta historia wydarzyła się naprawdę – jej bohaterami byli Maria, Enrique, Tomas, Simon i Lucas Belón, hiszpańskie małżeństwo z trójką dzieci mieszkające w Japonii, a spędzające feralne wakacje w Tajlandii (część zdjęć kręcono w hotelu odbudowanym po tsunami, wielu statystów to ludzie, którzy przeżyli katastrofę). Jest jednak coś, co w tym filmie drażni. Reżyser skupia się na zagranicznych gościach – ci zostaną zabrani do najlepszych szpitali luksusowymi samolotami ze specjalistyczną aparaturą, tymczasem ogromna większość ofiar to miejscowi: oni umrą lub będą cierpieć w smrodzie i czekać na ewentualny transport leków. O nich się w zasadzie nie wspomina, są tłem, marginesem, tak jakby ich dramaty były zbyt błahe i krępujące dla zachodniego widza…
ASPEKTY TECHNICZNE
Mocny bas towarzyszy nam przez pierwsze kilkanaście i ostatnie minut filmu. Już w pierwszych scenach w czasie lotu samolotem i uderzenia jego kół o pas startowy subwoofer pracuje na wysokich obrotach. Ale na wyżyny wchodzi oczywiście wtedy, gdy zaczyna się tsunami: ogłuszające i mocarne, które nie dość, że słyszymy to jeszcze wibracyjnie czujemy. Impet zalewającej plażę i hotele fali jest tym bardziej zaskakujący, że nic go nie zapowiada, przedtem dochodzi nas tylko lekki powiew wiatru i granie świerszczy. Najlepszy efekt surround ma miejsce wtedy, gdy żywioł wodny porywa wszystko co napotyka dookoła: samochody, drzewa, elementy domów, konary, słupy elektryczne, czy ludzkie ciała. Czujemy to ciałem bohaterki filmu Marie, która niczym bezwolna pacynka obijając się o kolejne przeszkody uderza o nie w szaleńczym tempie. Przy wynurzaniu się znad lustra wzburzonej wody słychać bulgotanie wypuszczanych bąbelków powietrza, dławienie się czy wykrztuszanie wody z płuc. Rozłożone ładnie na kanały są też odgłosy życia szpitala z tłumem rannych, płaczących, krzyczących i nawołujących się wzajem ludzi przewijającym się przez korytarze. Towarzyszy temu tumultowi grzechot starych łóżek sprężynowych, szum aparatury, klaksony podjeżdżających samochodów, czy momentami odgłos łopat helikopterów ratunkowych.
Obraz piękny, z cudownie nasyconymi kolorami w początkowych sekwencjach: różami i czerwieniami kwiatów, błękitem morza i zielenią palm kokosowych. Po przejściu fali tsunami obraz zmienia się radykalnie
i żywe do tej pory barwy nikną w brązowej magmie błota i szlamu. Ostrość znakomita w zbliżeniach: widać grudki błota na włosach, wystające żyłki, pręciki tęczówek oczu czy rzęsy pokryte kroplami wody. W sekwencjach gdzie kamera jest dynamiczna obraz też nie traci na ostrości. Lekko pikselizuje dach szpitala i to jedyna usterka transferu.
BONUSY
Zwiastuny.
Jan/veroika |