Nick Cave to poeta, bard, buntownik o wyglądzie człowieka wyjętego spod prawa, ale przede wszystkim wokalista, który pod maską twardego mężczyzny z nieodłącznym papierosem ukrywa swoją wrażliwość i blizny, jakie pozostały mu po tym, jak zranił go świat.
Śpiewane przez niego utwory jak żadne inne nadają się do snucia depresyjnych wspomnień w jesienne wieczory przy kieliszku mocnego trunku, najlepiej w towarzystwie duchów.
„The Videos” zawiera 20 teledysków do najlepszych kompozycji Nicka Cave’a & The Bad Seeds i jest wizualną wizytówką stylu Australijczyka i jego zespołu. Klipy dają rzadką możliwość obcowania z współczesnym bardem śpiewającym ballady twardym i szorstkim głosem w stylu Toma Waitsa. Zapadają w pamięć równie mocno jak kompozycje Leonarda Cohena. Muzycznie nie są one chwilami dalekie od tego, co robił Bauhaus.
Cave nigdy nie pozował na gwiazdę, zawsze był outsiderem wiernym swoim przekonaniom i żyjącym według własnego widzimisię, niestroniącym od mocnych papierosów, alkoholu, narkotyków. Śpiewane przez niego teksty, czy były to szybkie buntownicze kawałki czy wolniejsze, subtelniejsze ballady, zawsze były podszyte smutkiem i cierpieniem.
W wypadku Cave’a nie możemy mówić o typowych teledyskach, tylko o wariacjach filmowych, których większość rozgrywa się w knajpie albo niedaleko niej. Do najsłynniejszych zalicza się „Where The Wild Roses Grow”, utwór zaśpiewany przez Cave’a wspólnie z Kylie Minogue, a pochodzący z „Murder Ballads”, albumu, który przyniósł mu największą sławę.
Wśród 20 obrazków nie zabrakło też przewrotnego i kiczowatego klipu do „What A Wonderful World” Louisa Armstronga, zaśpiewanego przez Cave’a z największym irlandzkim rockandrollowcem, jakim jest Shane MacGowan, choć osobiście zamiast niego wolałbym zobaczyć klip do „Death Is Not The End”.
Na płycie jest to wszystko, z czym Cave zawsze był identyfikowany. Jest stylizowany na koncertowy występ „Stagger Lee”, „In The Ghetto” Elvisa Presleya, kameralny czarno-biały obrazek do „Into My Arms”, czysto formalnie, technicznie, z wyczuciem i oszczędnie sfilmowana ilustracja do „(Are You) The One That I’ve Been Waiting For?”, „Henry Lee” – jedna z najlepszych ballad w wykonaniu męsko-damskim ze śpiewającą z Cave’em PJ Harvey, surrealistyczny „Red Right Hand”, podszyty szaleństwem i pasją „Loverman”, barowy i zrobiony w klimacie Lynchowskiego „Twin Peaks” „Do You Love Me?”, nastrojowy „The Ship Song”, melodyjny i najpiękniejszy w karierze Cave’a „Straight To You” czy zaśpiewany z akompaniamentem gitary prosty klip do „The Singer”.
W większości obrazków, co trafnie zauważył nieżyjący już Tomasz Beksiński, Cave z talentem wykreował klimat znany z „Harry Angel” Parkera.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz na płycie ma format 4:3 i jest uzależniony od bardzo malarskiej i fotograficznej koncepcji reżyserów, w jakiej teledyski zostały przedstawione. Nie trzeba być znawcą, by poznać, że „Straight To You” wyreżyserował Anton Corbijn, najbardziej kreatywny twórca i fotograf, człowiek, który zrobił najlepsze klipy Depeche Mode, Nirvany, U2, Metalliki.
98-minutowy materiał pomieszczono w dwóch warstwach, co sprawia, że transmisja jest bez zarzutu. Technicznie najlepiej prezentują się obrazki sfilmowane z użyciem taśmy filmowej.
Dźwięk zaprezentowano w nieskompresowanym LPCM Stereo, co jest bardzo dużą zaletą.
Dodatków nie przewidziano. Jedyne źródło, z którego możemy się dowiedzieć o kulisach kręcenia klipów, to krótkie i lakoniczne wypowiedzi Cave’a i muzyków The Bad Seeds przed każdym z prezentowanych utworów.
BONUSY
Takowych brak.
Marcin Kaniak |