W najnowszej odsłonie przygód Stefana Malutkiego mysz zajmuje się wykradaniem dzieciom spod poduszki mlecznych zębów i podkładaniem na ich miejsce pieniędzy. Tak się jednak składa, że pewien chłopiec chce podejrzeć Stefana i zobaczyć, jak on to robi, co szalenie komplikuje sprawę. Na wątłe mysie barki spada jeszcze jeden, znacznie poważniejszy kłopot. Oto bowiem niejaki Don Podlov, rekin show-biznesu, pragnie wykorzystać zbieracza mlecznych ząbków w swoim programie telewizyjnym, aby na ujawnieniu prawdy o Stefanie zarobić sporo pieniędzy. Niegodziwy producent posuwa się nawet do zabierania dzieciom pieniędzy zostawionych im przez Malutkiego. Na szczęście, jak to w bajkach bywa, główny bohater ma przyjaciół, mysich agentów, którzy ruszają mu na pomoc.
Perypetie Stefana (animowana część filmu) nie są jedynymi, na których koncentruje się fabuła. Sporo uwagi poświęcono także rodzinie wspomnianego chłopca (część aktorska), a nie dzieje się tu najlepiej. Matkę, pianistkę światowej sławy, interesuje tylko kolejny występ, ojciec, producent telewizyjny, jest zapracowany, a ich dzieci – brat i siostra – najczęściej tylko się kłócą.
„Mali agenci” są standardową pod względem intrygi bajką dla młodszych (zdecydowanie) widzów, o przyzwoitych walorach wizualnych. W 2010 r. obraz Andrésa G. Schaera był nominowany do nagrody Goya w kategorii najlepszego filmu animowanego. W polskiej wersji językowej Stefan Malutki przemawia głosem Tomasza Kota, a perfidnemu Don Podlovowi głosu użycza Cezary Morawski.
ren |
