Libby Day miała zaledwie osiem lat, gdy zamordowano jej matkę i dwie starsze siostry. Na podstawie zeznań dziewczynki sąd skazał na dożywocie jej piętnastoletniego brata Bena. Po dwudziestu ośmiu latach do Libby zgłaszają się członkowie stowarzyszenia zajmującego się wyjaśnianiem tajemniczych zabójstw. Ich zdaniem Ben jest niewinny, zaś prawdziwego zbrodniarza nigdy nie złapano. Libby będzie musiała wrócić do wydarzeń z przeszłości i stawić czoła koszmarnym wspomnieniom, które odcisnęły piętno na całym jej życiu.
„Mroczny zakątek” to - jakby podążając za tytułem – mroczny, ciężki i duszny psychologiczny kryminał odkrywający kulisy zbrodni sprzed lat. Głowna bohaterka – wbrew sobie – musi (bo zaoferowano jej za to pieniądze) zaangażować się w dochodzenie. Choć jest przekonana, że jej brat jest mordercą, to w miarę odkrywania nowych faktów powoli w jej głowie rodzą się w końcu wątpliwości. Moment kiedy zaczyna jej naprawdę zależeć na poznaniu prawdy, to też chwila w której będzie w stanie powoli zacząć uwolnić się od własnych demonów, bo przez lata trauma jaką przeżyła nie dawała jej normalnie żyć. „Mroczny zakątek” to też film o szybkich wyrokach i krzywdzie jaką można komuś zrobić umyślnie czy nie. I mowa tu nie tylko o policji, która szukając kozła ofiarnego oskarża młodego chłopca, ubierającego się na czarno i ostającego od kolegów. Matka chłopca znajdując w jego pokoju dziecięce ciuszki, też nie ma przecież wątpliwości, że syn jest pedofilem, podobnie jak Libby nie ma wątpliwości, że jest mordercą jej rodziny. Bardzo trafnie reżyser, a przedtem autorka powieści pokazali, że jeśli ktoś mówi „zabiję cię”, „nienawidzę cię” to może to tak naprawdę oznaczać „boję się”, potrzebuję cię”. To też opowieść o skrajnościach – o dobru takim, że poświęca się swoje życie dla innych i o złu, które w odbieraniu niewinnym życia nie widzi nic złego. Ale tu mamy paradoks! Przy całym tym dużym ładunku emocjonalnym zawartym w filmie ogarnia zdziwienie jak niewiele nas obchodzą losy bohaterów. Dziwne to, bo standardowo powinniśmy przynajmniej się z nimi utożsamić. A tu nic – film jest zimny, bohaterowie dalecy… Może to wina sposobu filmowania, w którym kamera też trzyma widza na dystans nie pozwalając podejść bliżej, zajść za skórę… Nie do końca też rozumiemy motywy ich postępowania, wydają nam się momentami mocno nieuzasadnione. Tak czy inaczej „Mroczny zakątek" wart jest obejrzenia (choćby z racji bardzo dobrych ról kobiecych: Chloë Grace-Moretz i Charlize Theron i to w tej kolejności!), ale mocnych wzruszeń oczekiwać nie należy.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz, podobnie jak klimat filmu mocno koreluje z tytułem filmu – jest przede wszystkim mroczny. Niestety, tak bardzo że momentami widoczność szczegółów jest znikoma i wytrzeszczanie oczu przy tym słabym kontraście zaczyna męczyć. Kolory oscylują wokół szarości, brązów i bezy. Sporo czerni, która momentami dominuje całkowicie. Tło lekko szemrze.
Dźwięk ciekawy w mocnymi (chwilami – bo to nie film akcji) tyłami i dynamiczny dzięki muzyce, która pełna jest fortepianu, wokaliz i mocnych thrillerowych odgłosów. Głównie to jednak obyczaj z dialogami, które zajmują większość filmowego czasu.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|