MOTÖRHEAD – STAGE FRIGHT

Nasza ocena:5Nośnik:DVD
Tytuł oryginalny:Motörhead – Stage Fright
Gatunek:koncert, hard\'n\'heavy, heavy metal
Kraj produkcji:Niemcy
Rok produkcji:2004
Czas trwania:90 min
Kategoria wiekowa:12 lat
Reżyseria:Sven Offen
Obsada:Lemmy Kilmister, Phil Campbell, Mikkey Dee
Dystrybucja:Mystic Production
Opis
Gramy głośniej niż każdy inny zespół
Galeria
Dwupłytowe wydawnictwo „Stage Fright” to zapis koncertu z 7 grudnia 2004 roku z Philipshalle w Düsseldorfie w Niemczech, który odbył się w ramach trasy promującej „Inferno”. Koncert nie zaskoczy nas niczym nowym, jeśli chodzi o repertuar, ale pod względem technicznym jak najbardziej. Zespół stanął na wysokości zadania i pokazał, że mimo grania ciągle tej samej muzyki (głośnej, hałaśliwej, butnej, bezczelnie prostej) potrafi zagrać koncert, który jest nowocześnie sfilmowany.

Z biegiem lat Motörhead jest coraz lepszy warsztatowo, jego płyty są lepiej produkowane, a to wpływa na jakość koncertów. Co prawda Motory nie grają tu tak zawzięcie jak na koncertówce „Everything Louder Than Everyone Else” z 1998 roku, ale to było 6 lat wcześniej i wtedy zespół był w formie przewyższającej słynny „No Sleep ‘til Hammersmith”.

Zespół od drugiej połowy lat 90. XX wieku przeżywa renesans popularności i jest w dobrej formie.

Mimo lat nieustannie, ale nienachalnie, niejako nieświadomie, promuje swój chuligańsko-awanturniczo-pijacki wizerunek, a Lemmy nadal ucieleśnia mit prawdziwego rockandrollowego rozbójnika.

Repertuar koncertu to nowe utwory i obowiązkowa żelazna klasyka. Lata lecą, zespół nie młodnieje, ale nadal dobrze słucha się, jak Lemmy przepitym i przepalonym głosem rzęzi do mikrofonu te same frazy od lat. Koncert zagrany bez elektroniki poraża prostotą.

Ciężko uwierzyć, ale tę ścianę dźwięku robi tylko trzech facetów grających najmocniej i najgłośniej jak potrafią.

Zespół nie schodzi poniżej wysokiego poziomu. Zaczyna bardzo pewnie, ale z kontrolowanym luzem (Lemmy bez tytułowej tremy wkracza na scenę dopalając papierosa) od „Dr. Rock”, zaraz potem mamy „Stay Clean”, „Shoot You In The Back”, „Love Me Like A Reptile”, coś z nowej płyty, czyli „Killers”, trochę klasyki: „Metropolis”, „Over The Top”, „No Class”, „I Got Mine”, znów nowa płyta w postaci „In the Name Of Tragedy” i ponownie klasyka: „Dancing On Your Grave”, „R.A.M.O.N.E.S”, „Sacrifice”, „Just’cos You’ve Got The Power”, „Going To Brazil”, „Killed By Death”, „Iron Fist”, „Whorehouse Blues” w wersji akustycznej, a na sam koniec w postaci bisów „Ace Of Spades” i zagrany w opętańczym tempie „Overkill”. Jest dobrze, czyli tak, jak tego należało się spodziewać.

Zespół nie zagrał wszystkich najlepszych kawałków. Postawił na pewniaki. Tego wieczora zabrakło paru dobrych kawałków z płyt z lat 90., jak „Civil War”, „I Don’t Believe A Word, „Brave New World”, „Voices From The War” czy „Serial Killer”.

Nie jest to też koncert zmontowany z wielu występów, nagranych na trasie, tylko nagranie jednego show, za jednym podejściem, w jednym miejscu. Od strony realizacyjnej jest to rzecz pierwszorzędna. Całość sfilmowano z użyciem kamer Full HD pracujących na wysięgnikach. Montaż jest dynamiczny, gęsty, płynny, ujęcia trwają nie dłużej niż parę sekund. Kamera szusuje pomiędzy sceną a publicznością. Na sam koniec dostajemy paręnaście sekund ujęć „Bullet Time” polegających na spowolnieniu akcji. Tu Lemmy z załogą niczym Neo z „Matrixa” zostają zamrożeni w ujęciu dookolnym. Ładne, efektowne.

Bez wątpienia jest to koncert nagrany i zagrany z rozmachem, dobrze nagłośniony, ze świetną baterią świateł, które są lepsze niż najdroższa scenografia. Podwieszony u sufitu bombowiec, niegdyś stały element koncertów Motörhead, zastąpiła ogromna bateria świateł wycelowanych jak działa z pancernika Potiomkin w publiczność. Momentami scena wygląda jak rozświetlone pole bitwy.

Jeśli ktoś chce zobaczyć Motorhead w wersji bardzo buntowniczej, nieomal rebelianckiej, obowiązkowo musi sięgnąć po DVD „Everything Louder Than Everyone Else”. Tam nie ma sterylności. To obraz z cyklu: odrażający, brudni, źli.

ASPEKTY TECHNICZNE

Koncert zarejestrowano w technologii High Definition, co widać już na pierwszy rzut oka. Obraz, w formacie panoramicznym, pełnoekranowym 16:9, jest bardzo dobry. Różnica w stosunku do tradycyjnych metod zapisu rzuca się w oczy od razu. Obraz jest ostry, o perfekcyjnym kontraście, referencyjnym balansie bieli, żywych, lustrzanych kolorach utrzymanych w połyskliwościach i smolistej czerni. Widać, że w procesie postprodukcji poddano go dokładnej koloryzacji, jak normalne filmy fabularne. Żadnych szumów w transferze. Gdy do akcji wkraczają stroboskopy, obraz bardzo rzadko pikselizuje. Jego przejrzystość stanowi przykład modelowego transferu na DVD.

Dźwięk w Dolby Digital 5.1 wyraźnie nie był specjalnie poprawiany. Dobiega nie tylko z frontów, ale też z aktywnego kanału centralnego. Do dynamiki nagrania nie można mieć zastrzeżeń, przydałoby się jednak więcej brudów i przesterów dla dodania mu charakterku.

Najlepiej ten koncert prezentuje się, gdy odsłuchujemy go głośno. Wówczas możemy się cieszyć nie tylko dynamiką, ale i selektywnością. Rozłożone w przednich głośnikach gitary i bębny wspiera subwoofer. Z kanałów tylnych dobiegają głosy śpiewającej publiczności.

BONUSY

Na płycie z koncertem mamy zabawny komentarz wideo muzyków.

Płyta druga zawiera spory pakiet dodatków. Jak wygląda życie w trasie, dowiemy się z godzinnego, solidnego „We Are The Road Crew” podzielonego na podrozdziały: „The Crew”, „The Sound”, „Showtime”, „The Cook” i „On The Road”. Poznajemy ekipą techniczną zespołu, od szefa trasy (road tour) po kucharza. Kamera zagląda za kulisy, na próby nagłośnieniowe, do reżyserki. Z materiału dowiadujemy się, że zespół na koncercie produkuje 128 decybeli, kucharz gotuje muzykom nie tylko dania mięsne. Lemmy na przykład uwielbia ryby, Mickey pizzę, Phil warzywa. Poza tym życie w trasie jest jak niekończący się rejs.

W „Fans” fani zespołu wyrażają swoje uwielbienie prezentując wytatuowane logo zespołu albo podobiznę Lemmy’ego. To o twardzielach.

„Making Of” to rzecz o kręceniu DVD. Dźwięk rejestrowano w najwyższych parametrach z użyciem wielu mikrofonów i dynamiką 96 kHz na 24 bity w technice wielokanałowej.

Snopy świateł uderzające w publikę to efekt zamierzony mający podkreślić, że zespół naciera swoją muzyką jak rozpędzony pancernik. Robi wrażenie ilość nie tylko reflektorów, które specjalnie wykorzystano do produkcji tego koncertu, nagłośnienia, ale ilość kamer pracujących w prawie każdym miejscu sceny. Do efektu „Bullet-time” użyto 11 kamer ustawionych rzędem w łuku przed sceną.

W „Testimonials” techniczni, kucharz i szef trasy przytaczają najciekawsze anegdoty z tras koncertowych. Okazuje się, że życie w trasie to faktycznie rock ‘n’ roll, ale czasami hard work.

Luzacki jest „L.A. Special”, reportaż z wizyty Motörhead w Los Angeles, która jest pretekstem do tego, żeby zespół spotkał się z byłymi muzykami i przyjaciółmi. Wśród zaproszonych gości największe sławy ciężkiego grania.

„Slide Show” to galeria zdjęć, a „The Backstage Rider” to informator dla początkujących promotorów koncertowych. Dowiemy się, co zespół je na trasie, jakie pija alkohole, za ile gra. Oczywiście, wszystkie informacje podane są z jajami.

W opcji DVD-ROM (do odczytu w stacjonarnych komputerach lub laptopach), w folderze Wideo, znajduje się plik z utworem „Overkill” w dwóch wersjach: 720p (obraz o wymiarach 1280 x 720) oraz 1080p (Full HD, obraz o wymiarach 1920 x 1080).

Ścieżka dźwiękowa w nieskompresowanym stereo ma odpowiednio 12284 i 15306 kbps.

O ile dźwięk jest mocny, o tyle obraz w 1080p jest bez porównania lepszy niż w formacie DVD. Nagranie mimo że trwa tylko 6 minut, „waży” niecały 1 gigabajt. Obraz w bardzo szybkich zmianach ujęć i w ruchu jest stabilny i nie rozbija się na dziesiątki pikseli. Obie wersje utworu zaprezentowano w formacie WMV.

Zestawiając „25 & Alive Boneshaker”, wcześniejsze koncertowe DVD Motorów, ze „Stage Fright”, nietrudno dojść do wniosku, że Motörhead to zespół tradycjonalistów nieulegający zmieniającym się modom, ale podążający za nowinkami technicznymi i niepozostający w tyle. „Stage Fright” to bowiem jeden z niewielu koncertów, które ukazały się w formacie HD-DVD.

Marcin Kaniak

Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Nasze oceny
Film:5
Obraz:4
Dźwięk:4
Bonusy:4
Stopka techniczna
Obraz::kolor, 1.78:1, 16:9
Dźwięk::Dolby Digital 5.1, Dolby Digital Stereo
Ścieżki dźwiękowe::angielska
Napisy::ANG, NIE, POR, FRA, WŁO
Płyta::2-warstwowe
Liczba scen::21
Bonusy::reportaż, materiały zakulisowe, materiały tematyczne, komentarz, galeria zdjęć, DVD-ROM
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.