Młodzieńcze dzieje królowej Wiktorii to świetny temat na dobry dramat historyczny. Zdominowana przez matkę, księżną Kentu, młoda dziewczyna potrafiła skutecznie przeciwstawić się wpływom rodzicielki i jej zausznika sir Johna Conroya i uniemożliwić objęcie przez nich regencji, a potem, w dawno zaplanowanym przez rodzinę małżeństwie z księciem Albertem Sachsen-Coburg-Gotha znaleźć prawdziwe szczęście. Ba, także pełnię satysfakcji seksualnej, o jaką trudno by podejrzewać znaną z późniejszych portretów, pogrążoną w ciężkiej wdowiej żałobie królową – symbol wiktoriańskiej cnoty i pruderii.
Dla nieznających bliżej dziejów Aleksandryny Wiktorii podstawowe fakty: ta pół-Niemka zostaje królową Anglii w 1837 r. w wieku 18 lat, a w 1840 r. poślubia Alberta, mało znaczącego księcia niemieckiego, któremu sama proponuje małżeństwo (jemu nie wypadało się oświadczyć) i z którym tworzy szczęśliwą, głęboko w sobie zakochaną parę (akcja filmu obejmuje lata 1836-1841). Grający główne role Emily Blunt (nominowana do Złotego Globu) i Rupert Friend stworzyli przekonujące postacie dwojga ludzi ograniczonych przez etykietę, obowiązki i interes państwa, a mimo to potrafiących obdarzyć siebie nawzajem uczuciem, którego żadne z nich początkowo nie oczekiwało i się nie spodziewało.
Rozczarowują trochę wątki polityczne, które nie zostały odpowiednio rozwinięte i są dość powierzchowne. To, czym „Młoda Wiktoria” naprawdę porywa, to przede wszystkim strona wizualna, piękne, nagrodzone Oscarem kostiumy i pełna przepychu scenografia.
ASPEKTY TECHNICZNE
Zacząć wypada od strony wizualnej, która od pierwszej do ostatniej minuty filmu rozpieszcza oczy wzorowym oddaniem barw, światłocieni i szczegółów strojów i scenografii. Kolory połyskujących w delikatnym świetle świec sukien: głęboki granat, butelkowa zieleń, karmin, fiolet, wrzosowy, oliwkowy pieszczą wzrok swoją aksamitną głębią, a kiedy indziej koją pastelowością delikatne srebrzystości, écru, blade różowości i rozmyte zielenie. Wiele scen ociepla swoim blaskiem światło świec i ognia z kominka, pięknie złoci się w słońcu scena w ulewnym deszczu filmowanym pod światło. Ostrość pozwala wyłowić wszelkie detale zdobień mebli, drewnianych schodów, haftów na strojach, koronek, misternie ułożonych fryzur i swobodnie opadających loków. Brak usterek obrazu pozwala cieszyć się całym tym wizualnym przepychem bez przeszkód.
Co do dźwięku – jest on nieco mniej rozbudowany, główny jego składnik to dobrze słyszalne dialogi i niezagłuszająca ich, bardzo dobrze nagrana muzyka, w której szczególnie zachwyca barwa skrzypiec. Przestrzenność najlepiej słychać w czasie ulewy – da się wyłowić pojedyncze strugi deszczu – i w czasie obrad parlamentu. Od czasu do czasu brzmią echem kroki na kamiennej posadzce, słychać skrzypienie powozu. To raczej stonowane tło zostaje parę razy urozmaicone głośniejszymi odgłosami, takimi jak tłukąca się szyba czy strzał z pistoletu.
BONUSY
Zwiastuny.
ren / itk
Premiera DVD: 21.04.2011 |