O dziwo, nie chodzi o romans z szefem (co świetnie oddaje oryginalny francuski tytuł, polscy tłumacze poszli na łatwiznę) – prawie 40-letnia Alice, kobieta po przejściach (rozwód), starająca się o objęcie funkcji redaktor naczelnej poczytnego magazynu, przypadkowo poznaje w samolocie niespełna 20-letniego Balthazara. Chłopak intryguje Alice, która… postanawia udawać, że go uwiodła i że mają romans – to w oczach redakcyjnych koleżanek i szefa ma być dowodem, że przed niczym się nie cofnie, jest wyzwolona, a więc zasługuje na awans! W trakcie „romansu” kobieta rzeczywiście zmienia się ze sztywnej perfekcjonistki, która czasem w ważnych momentach zapomina języka w gębie, w pewną siebie bizneswoman i upragniona posada jest na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że Balthazar naprawdę się zadurzył…
Oryginalna komedia romantyczna, oprócz ogranych w tym gatunku schematów proponująca analizę związku kobiety z nastoletnim chłopcem (między aktorami grającymi role Alice i Balthazara jest tylko 12 lat różnicy, w dodatku Pierre Niney prezentuje się dość poważnie jak na swój wiek, więc ta ekranowa różnica wypada, jeśli chodzi o wygląd, dość blado…). To właśnie zależące od wieku różnice w podejściu do świata, problemów i samej miłości są tutaj motorem napędowym i najbardziej bawią. Drugie źródło humoru tkwi w satyrycznym obnażaniu pełnego blichtru świata celebrytów. A że między odtwórcami głównych ról czuć chemię, a scenarzyści włożyli w ich usta wiele zabawnych kwestii, perypetie bohaterów ogląda się z dużą przyjemnością. W historii kina „Miłość po francusku” się nie zapisze, ale wieczór uprzyjemni nam z całą pewnością.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz w normie. Ciepłe, naturalne kolory bez jakiejś specjalnej awangardy barw. Zdarzają się raczej pojedyncze żywe czerwienie (szminka) czy róże (barwa skutera). Sporo oczywiście zieleni i ładnego, lekko opalonego kolorytu skóry bohaterów. Ostrość porządna choć nie żyletkowa. Kontrast w scenach dziennych lepszy niż w nocnych, w których zacierają się nieco kontury detali. Z usterek transferu dostrzegliśmy jedynie lekkie szemranie tła.
Dźwięk stricte obyczajowy z przewagą centralnych dialogów. W tle słychać od czasu do czasu gwar (knajpa, przyjęcie, szkoła) lub szum silników samolotu. Muzyczka - pogodna i radosna – podkreśla nastrój filmu.
BONUSY
Krótki materiał „Kulisy” (2 min.) mówiący, że film miłą tyczyć się problemu wielu a rozgrywać w środowisku mody oraz „O filmie” (2 min.), będący komplikacją wypowiedzi dwójki aktorów odtwarzających postacie głównych bohaterów historii, pełne zabawnych złośliwostek. Ostatnim najobszerniejszym bonusem jest wywiad z pełną swady Virginie Efira, filmową Alice, która osobiście nie lubi padającego w filmie określenia: kobieta kuguar (czyli taka, którą kręcą młodsi o 15 lat mężczyźni), bo to jak każda etykieta - krzywdząca stereotypizacja. Mówi też o więzi z reżyserem i całkiem dobry porozumieniu z młodszym od siebie partnerem, Pierrem Niney (Balthazar). |