Rodzina Weissów to wielcy Hollywoodu. Głowa rodziny, doktor Stafford, pisze popularne wśród gwiazd poradniki i prowadzi dla nich zajęcie terapeutyczno-jogistyczne. Jego żona, Cristina, całą energię poświęca nastoletniemu synowi Benjiemu, młodej i wyjątkowo rozkapryszonej gwiazdeczce światowego kina. Jedną z wiernych pacjentek Stafforda jest Havana, córka wielkiej gwiazdy sprzed lat, żyjąca w cieniu zmarłej matki i marząca o nakręceniu remake’u jej wielkiego przeboju. Życie całej tej czwórki (a w zasadzie piątki, gdyż Havana regularnie widuje zmarłą rodzicielkę) drastycznie zmieni pojawienie się Agathy, starszej córki Weissów, nad której przeszłością ciąży mroczna tajemnica…
Cronenbergowskie Hollywood zaludniają satyrycznie przedstawione stereotypy: terapeuta zalecający głupawe kuracje, sam nie potrafiący dać nic swej rodzinie, uzależniony od narkotyków idol nastolatek, matka traktująca syna-gwiazdora jako spełnienie swych marzeń i skarbonkę, aktorka bojąca się starości i żyjąca w cieniu matki, szofer o boskim ciele, który zdaje sobie sprawę, że ciało owo może mu dać przepustkę do świata celebrytów itp. Agatha – choć jedyna ze zdiagnozowanymi zaburzeniami psychicznymi – w tym wszystkim wydaje się najbardziej normalną osobą… A jest tu jeszcze morderstwo, kazirodztwo, zdrada… Reżyser na szczęście nie ograniczył się do zwykłej satyry – postacie są tak przejaskrawione, że nawet jako satyra nie są zwyczajne (to w zasadzie satyra satyry), całość podlano wyjątkowo czarnym humorem, jest i parę wątków typowych dla wcześniejszych obrazów Cronenberga (motyw oszpeconego kobiecego ciała), na których tle jednak „Mapy gwiazd” wypadają mniej „odjechanie”. Powstał jedyny w swoim rodzaju po części kiczowaty i przesadzony, po części przerażająco prawdziwy portret Hollywood, świata pełnego kłamstwa, póz, pozorów i masek. Wspaniale nakręcony i zagrany (Julianne Moore za rolę Havany dostała nagrodę w Cannes i nominację do Złotego Globu, a powinna otrzymać Oscara – to lepsza, bardziej drapieżna rola niż w nagrodzonym „Motylu. Still Alice”), choć z pewnością nie dla każdego.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz bardzo ostry, bez najmniejszych kłopotów widać detali, zwłaszcza ciał (piegowatej skóry Julianne Moore) i twarzy bohaterów (oparzenia Agathy), bo w filmie jest sporo zbliżeń. Kolory słoneczne, wyraziste, naturalne – w końcu rzecz dzieje się w Kalifornii... Sporo bieli, beżów i granatów, ale też sztucznych, dyskotekowych barw takich jak fiolety i różowości.
Dźwięk specyficzny, bo w filmie prawie nie ma muzyki. Wszelkie odgłosy są mocno zaznaczone w tyłach, ale film nie jest zbyt „głośny”, więc to incydentalne momenty. Tym bardziej wbijają nam się w pamięć…
BONUSY
Zwiastuny.
Jan/veroika
|