Cztery pary małżeńskie spotykają się co roku na Bahamach. W sielskiej, leniwej atmosferze wypoczynku w ekskluzywnym kurorcie czas mija na pogawędkach i rozmowach. Głównym tematem są ich bardziej lub mniej udane związki. Wypoczynek zakłóca były mąż jednej z kobiet pragnący odzyskać jej uczucia. Rychło okazuje się, że tak naprawdę każda z par przeżywa kryzys.
Kłopot z tym filmem jest taki, że właściwie nie wiadomo, o co chodziło reżyserowi. Sposób jego realizacji sugeruje, że miotał się od idei do idei, od koncepcji do koncepcji, w rezultacie miotają się aktorzy, a ostatecznie końcówka tego łańcucha pokarmowego, czyli widz. Po pierwsze „Małżeństwa i ich przekleństwa 2” rozpadają się na dwie części (wakacyjną i powakacyjną), z których mogłyby powstać dwa osobne filmy, ewentualnie pierwsza mogłaby być wstępem do drugiej, tyle że wstęp nie może trwać tyle samo ile część zasadnicza. Tu przechodzimy do sprawy drugiej, czyli do długości filmu – jest zdecydowanie za długi. Długość owa jest spowodowana niepotrzebnym rozwleczeniem niektórych scen i tym, że ktoś nie mógł się zdecydować, jaki film chce nakręcić, więc upchnął w nim wszystko. Początkowo dominuje dość lekki ton, pomimo małżeńskich niesnasek i przerysowanej jędzowatości jednej z bohaterek (gdyby była zagrana z większą finezją i poczuciem humoru, byłaby może najciekawszą postacią). Jednak w części drugiej, której akcja toczy się po powrocie z Bahamów, już w domach bohaterów, film robi się ciężki, niektóre sytuacje tchną takim smutkiem i tragizmem, że nie sposób się nawet uśmiechnąć w momentach prawdopodobnie mających być zabawnymi. Zestawianie owego tragizmu z próbami chwilowego powrotu do lekkości powoduje zgrzyty i emocjonalne wyłączenie się widza. Do tego stopniowo film robi się coraz bardziej przewidywalny, za to coraz mniej wiarygodny psychologicznie (zwłaszcza pod koniec). Szkoda, bo kilka scen jest zagranych przekonująco i gdyby nie zginęły w natłoku i nadmiarze tych emocjonalnie przekolorowanych lub dodanych na siłę, film byłby o wiele bardziej strawny.
ASPEKTY TECHNICZNE
Paleta kolorystyczna filmu iście wakacyjna. Wnętrza luksusowego domku nad oceanem wypełnione są pastelowymi barwami tkanin i sprzętów, beżami, delikatnymi różami i fioletami. Zwiewne letnie sukienki kobiet także mienią się kolorami na tle jasnożółtego piasku. Jednak najpiękniej prezentuje się seledynowo-błękitno-szafirowo-turkusowo-szmaragdowy ocean. Niczego nie można zarzucić czystości obrazu, także detale są dobrze widoczne. Kontrast należyty.
Film jest w całym tego słowa znaczeniu mówiony, gadany, a momentami nawet przegadany. Większość akcji dzieje się z przodu. Z tylnych głośników, obok stonowanej, przyjemnej muzyki, dochodzi przede wszystkim bardzo dyskretny szum fal, a w romantycznej wieczornej scenie na plaży słychać odgłosy fajerwerków. Druga część filmu jest bardziej urozmaicona pod względem dynamicznym, ale nie pod względem dookolności. Tyły bowiem nadal raczej leniuchują i to z przodów dobiega odgłos tłuczenia szkła w scenie awantury małżeńskiej, strzałów w sypialni i dźwięk zderzenia samochodów.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
itk
Premiera DVD: 14.11.2011
|