Drugi album Luxtorpedy, „Robaki”, ukazał się dokładnie rok po debiucie. Pierwsza płyta formacji, zatytułowana po prostu „Luxtorpeda”, bez wielkiego wsparcia ze strony dużych wytwórni zyskała nie tylko bardzo entuzjastyczne recenzje w prasie muzycznej, ale i uznanie słuchaczy. Według miesięcznika „Teraz Rock” w plebiscycie Teraz Najlepsi 2011 Luxtorpeda zwyciężyła w kategoriach: zespół, płyta, przebój („Autystyczny”), teledysk („Autystyczny”) i nadzieja. Zespół otrzymał również Fryderyka 2012 w kategorii album roku. Z kolei występ na Przystanku Woodstock 2011 okazał się sensacją (o czym świadczy DVD) tego kalibru co występ Acid Drinkers w Jarocinie w 1991 roku… To się nazywa mocne wejście. Debiutancka płyta Luxtorpedy okazała się tak dobra, że wykrojono z niej sporo kawałków, które bardzo często gościły i goszczą na falach stacji radiowych.
Druga płyta, „Robaki”, jest, z góry uprzedzam, trudniejsza w odbiorze, cięższa, ostrzejsza, totalnie bezkompromisowa. To, co stanowi o sile Luxtorpedy, czyli wściekłość, furia, jest na dwójce wykrzyczane jeszcze mocniej. Teksty podparte agresywną melorecytacją sprawiają, że „Robaki” zostały podrasowane jeszcze bardziej niż jedynka. W amerykańskich filmach sequel zawiera to samo co część pierwsza, tyle że w jeszcze większej dawce. Tu jest podobnie.
Muzycznie „Robaki” oscylują w klimatach stonerowych, hardrockowych i metalowych. Całość mocno osadzono w kapitalnych riffach i oszalałych solówkach skojarzonych z trash metalem. W „Mowa trawa” solówki brzmią jako żywo jak u Slayera. Mam wrażenie, że ostatnie tak dobre riffy Litza skomponował na „High Proof Cosmic Milk” Acidów. Siłą napędową płyty są wspólne naprzemienne zaśpiewy Hansa i Litzy sprawiające, że „Robaki” są płytą angażującą słuchacza na maksa, nie dającą chwili wytchnienia.
Ta płyta jest również bardzo silna w warstwie tekstowej. Tematyka krytykuje współczesną rzeczywistość („Pies Darwina”, „Serotonina”), uzależnienia, choroby cywilizacyjne, porusza kwestie społeczne „(Amnestia”, „Fanatycy”), trud codziennej egzystencji („Tu i teraz”). Zahacza o kwestie pokus i siły, jaką daje bycie wierzącym. Robi to z wyczuciem, aczkolwiek trafnie. W „Raus” gani kult celebrytów jako nowych bożków. Ta posępna krytyka kondycji ludzkiej z jednej strony piętnuje głupotę, ale z drugiej rozumie ludzkie słabości i ułomności.
Wsłuchując się w teksty zespołu, można oglądać jak w szyderczym zwierciadle odbicie całego wachlarza najważniejszych współczesnych chorób cywilizacyjnych. Całość podana w pełnym determinacji, oskarżycielskim tonie wspartym bardzo mocnym przekazem muzycznym. Litza po raz pierwszy od czasu debiutu Luxtorpedy daje upust ogromnemu potencjałowi, jaki tkwi w jego głosie. Oczywiście można odnieść wrażenie, że wspólne zaśpiewy Litza i Hansa przytłaczają słuchacza, ale czeka na niego wytchnienie w postaci „Hymnu”. Z kolei zamykający płytę „Gdzie ty jesteś?” z kobiecym wokalem i orientalizującymi zawodzeniami jest idealnym jej zakończeniem.
„Robaki”, podobnie jak debiut Luxtorpedy, stawiają na szczerość wykonawczą. Słychać, że zespół nagrywał bez wsparcia elektroniki. Cieszy analogowe brzmienie zespołu, w którym słychać żywą perkusję i gitary. Czuć atmosferę pomieszczenia, w którym nagrywano album. Chemia panująca pomiędzy muzykami aż żre. Na tle wielu pseudorockowych zespołów, w ogóle na tle wielu topowych metalowych grup z rodzimej czołówki, Luxtorpeda jawi się jako zespół, który ma jeszcze wiele do powiedzenia i jest godnym przeciwnikiem.
Atutem edycji wydanej jako elegancki digipack z książeczką z tekstami i zdjęciami jest druga płyta CD. Zawiera instrumentalne wersje utworów z „Robaków”, wersje demo oraz parę kompozycji nagranych na żywo. Całość zawiera 19 kompozycji i trwa 74 minuty. Swoją drogą wysłuchanie całej płyty bez wokali sprawia, że dopiero teraz słychać te gitarowe ozdobniki, które w normalnej wersji zagłusza wokal.
Marcin Kaniak
PS Konia z rzędem temu, kto zgadnie, kto zapowiada „Tajne znaki” jako „głos z radia”. To się nazywa pomysłowość. |