„Silesian Night: 11.11.11” to już kolejne DVD z zapisem koncertu, który odbył się 11 listopada 2011 roku w Teatrze Śląskim imienia Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Tego samego wieczoru swój recital zagrały m.in. Cree, Krzak oraz recenzowany Love De Vice.
Mimo że Love De Vice ma na koncie zaledwie dwa albumy, debiutancki „Dreamland” i jego następcę „Numaterial”, to doczekał się koncertowego DVD, co jeszcze parę lat temu było rzeczą nie do pomyślenia. Dzisiaj jednak posiadanie profesjonalnego koncertowego portfolio jest rzeczą niezbędną, żeby egzystować na poziomie na rodzimym rynku.
Oprócz kompozycji z dwóch płyt oraz z singla „With You Now” zespół zaprezentował tamtego wieczoru aż trzy premierowe nagrania mające trafić na trzeci album grupy: „Another Day”, „Frosty Morning” i „Minutes Of Joy” oraz swoją własną, oryginalną wersję klasyka Deep Purple „When A Blind Man Cries”.
Muzycznie, aranżacyjnie i kompozytorsko koncert jest bez zarzutu. W tym, co gra Love De Vice, słychać silne inspiracje Pink Floyd, Porcupine Tree, King Crimson, wczesnego Marillion, szczególnie w kompozycji otwierającej koncert – „Another Day” czy „Letter In A Minor”. Muzyka Love De Vice jest przestrzenna, melodyjna, odpowiednio nośna. Zespół ma talent do tworzenia zwartych, sensownych kompozycji o wrodzonej naturalności i lekkości, które mają swoją rytmikę i melodykę. Słychać w nich inspiracje klasyką, wyrazisty hardrockowy riff i zróżnicowanie brzmieniowe oraz bogate, choć rzadko spotykane instrumentarium (chello, dilruba, wiolonczela). Mimo że w muzyce Love De Vice tkwi spory potencjał, całości brak ekspresji, co wynika z braku charyzmatycznego wokalisty potrafiącego śpiewem podkreślić to, co obecnie jest tylko zaakcentowane. Da się tego słuchać, ale tylko w wersji na żywo, uczestnicząc w koncercie. Okazuje się, że zarejestrowanie koncertu na nośnik odbiera mu magię i podkreśla tylko nieuchwytność pewnych rzeczy.
Koncert Love De Vice nie jest widowiskiem pod względem scenicznego żywiołu. Zespół jest statyczny, mocno zakneblowany konwencją rejestrowanego widowiska. „Silesian Night 11.11.11” jest więc bardziej do słuchania niż do oglądania. Gdy zamkniemy oczy, mamy przed sobą swoje własne obrazy, inne niż te zarejestrowane przez panów operatorów. Widać, że realizatorzy przyłożyli się do ubarwienia koncertu, wykorzystując różne nakładki w postaci projekcji obrazów, ale w ogólnym rozrachunku nic z tego nie wynika. Wizualnie koncert cierpi na ciasnotę i dramatyczną statyczność. Jednak to są mankamenty natury techniczno-rejestracyjnej. Natomiast muzycznie i repertuarowo koncert fana zespołu i gatunku zainteresuje, szczególnie że w tej muzyce tkwi potencjał, który jednak musi być wydobyty przez bardziej wyrazistego wokalistę. Obecny, Paweł „Ozzie” Granecki, niestety jest zupełnie bezbarwny i pozbawiony charyzmy.
Drażni jego niemęski sposób śpiewania, cicha melorecytacja. Poza tym sprawia wrażenie, jakby trema go zżerała i bał się ekspresyjnie śpiewać. Na dodatek jego okropnie ugrzeczniona konferansjerka sprawia niekorzystne wrażenie. W ogóle neoprogrockowym zespołom brak charyzmatycznego lidera, kogoś choć w połowie tak wyrazistego jak Fish. Osobiście radziłbym zespołowi poszukanie nowego wokalisty, a obecny niech gra i komponuje.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz w formacie panoramicznym, dobry jakościowo, ale nie idealny. Kolory żywe, pozbawione cyfrowego szumu, jednak całości doskwiera zmiękczona ostrość.
Dźwięk w Dolby Digital 5.1 robi korzystniejsze wrażenie niż koncert Cree nagrany w tym samym miejscu tego samego wieczoru. Realizatorzy ewidentnie nie kombinowali z dźwiękiem i dlatego wersja wielokanałowa to takie trochę bardziej rozbudowane stereo z bardzo dużym udziałem kanałów frontowych. Kanał centralny ma w seansie drugorzędny udział. Brzmieniowo jednak nagranie jest dobrej jakości, dynamiczne i nośne.
BONUSY
„Interview with Andrzej Archanowicz and Paweł Granecki” to 24-minutowy wywiad z liderami zespołu, wokalistą i gitarzystą. Muzycy odżegnują się od klasyfikowania ich jako nurt rocka progresywnego, ale bardziej klasycznego, opowiadają o początkach Love De Vice, które przepoczwarzyło się z zespołu Playfinger, oraz o planach na przyszłość. Padają uwagi dotyczące komponowania, ale też długotrwałej znajomości muzyków z zespołu. Wart zobaczenia jest teledysk do „Foggy Future”. Pozostałe bonusy to dyskografia zespołu, jego biografia, galeria zdjęć i tapety na komputer dostępne z poziomu DVD-ROM. Edycja digipack. Dodatki jak i koncert zaopatrzono w angielskie napisy.
Marcin Kaniak
|