LED ZEPPELIN: CELEBRATION DAY (Limited Edition)

Nasza ocena:5Nośnik:DVDCD
Tytuł oryginalny:Led Zeppelin: Celebration Day (Limited Edition)
Gatunek:koncert, hard rock
Kraj produkcji:Wielka Brytania
Rok produkcji:2007
Czas trwania:124 min
Kategoria wiekowa:b.o.
Reżyseria:Dick Carruthers
Obsada:John Paul Jones, Robert Plant, Jimmy Page, Jason Bonham
Dystrybucja: Warner Music Poland
Opis
„Remasters” na żywo.
Galeria

Gdy w 1997 roku reaktywowało się Black Sabbath w składzie z Ozzym, mówiono, że ta reaktywacja to największy cud od czasu wskrzeszenia Łazarza. Sytuacja powtórzyła się, gdy w 2007 roku Led Zeppelin zebrał się w oryginalnym składzie (Johna Bonhama zastąpił na perkusji jego syn Jason, obecnie bębniący w Black Country Communion).

Od wielu lat Led Zeppelin nie grywał razem koncertów. Jeśli nie liczyć krótkiego i nie do końca udanego występu na Live Aid w 1986 roku, zespół swój ostatni wspólny koncert zagrał w roku 1980. Pretekstem do zagrania koncertu z 10 grudnia 2007 roku w O2 w Londynie była pierwsza rocznica śmierci Ahmeta Erteguna. Ten koncert miał być hołdem dla założyciela Atlantic Records, która wydawała albumy zespołu.

„Celebration Day” to nie pierwsze koncertowe wideo Zeppelina. Na rynku są dostępne edycje specjalne DVD i BD kanonicznego „The Song Remains The Same” z koncertem w Madison Square Garden w 1973 roku (premierę kinową miał trzy lata później, u schyłku kariery zespołu; przez wiele lat był to jedyny materiał ukazujący Led Zeppelin na żywo) i retrospektywne dwupłytowe wydawnictwo zatytułowane „DVD” z koncertem w Royal Albert Hall w 1970 roku i wybranymi fragmentami koncertów z całej kariery zespołu. Obie pozycje to jazda obowiązkowa. Nie można nie wspomnieć o „No Quarter: Jimmy Page And Robert Plant Unledded”, o którym rodzima prasa muzyczna rozpisywała się na klęczkach. Na tym tle „Celebration Day” jest zwieńczeniem kariery zespołu. To finalny dokument prawdopodobnie ostatniego koncertu, który zagrał Led Zeppelin.

Show, po krótkim archiwalnym filmiku o megakoncercie Led Zeppelin z 1973 roku, rozpoczyna zagrany z marszu „Good Times Bad Times”, pierwsza kompozycja koncertu i pierwsza z debiutanckiego albumu grupy. Potem mamy rewelacyjną wersję „Ramble On”, zagraną z większą werwą niż pierwowzór studyjny. Page jak wściekły i zapalczywy młodzieniec targa struny gitary. Publiczność jest wniebowzięta, a to dopiero początek show. Zaintonowane pierwsze frazy „Black Dog” sprawiają, że hala O2 powoli wzbija się na orbitę. Refreny Plant śpiewa razem z publiką. O ile bas Jonesa zawsze był dla mnie schowany, tu gra pełną mocą. Dopiero po tej kompozycji Plant wita się z publicznością jak ze starymi znajomymi.

Mistyczne „In My Time Of Dying”, nudnawe w wersji studyjnej, na żywo dostało rumieńców. Bluesowe „For Your Life” pokazuje, czym jest blues w rękach oldboyów. „Trampled Under Foot” brzmi korzystniej niż wersja studyjna i jest naładowany wigorem, zwłaszcza jego partie klawiszowe. W muzyce zespołu nie słychać, żeby muzycy ją grający mieli swoje lata. „Nobody’s Fault But Mine” brzmi sto razy lepiej niż wersja płytowa. Gitara Page’a otwierająca kompozycję, zaśpiew Planta i wejście basu i mocarnych bębnów to jest to. W tej kompozycji czuć moc Zeppelina. „No Quarter” dopiero w tej wersji brzmi kosmicznie, majestatycznie, donośnie i zeppelinowato. W „Since I’ve Been Loving You” Plant wspina się na wyżyny swoich możliwości wokalnych. Monumentalny „Dazed And Confused” ma mocno zaakcentowane te miejsca, które we wcześniejszych wersjach były zaledwie zaznaczone. Gitara Page’a brzmi tak, jakby miała trzy gryfy, a on sam dwa razy więcej rąk. Kawałek jest bardziej bogaty w ozdobniki i orientalizujący.

Środek koncertu inauguruje „Stairway To Heaven”. Co tu pisać – evergreen. Zaraz po nim zespół gra wolniejszą wersję „The Song Remains The Same”. Czuć, że koncert zmierza do końca. W „Misty Mountain Hop” zespół przynudza, ale siły mu wracają podczas kulminacyjnego momentu wieczoru – „Kashmiru”. Brzmi podniośle, monumentalnie. Jest bosko.

Riffowy i pełen eksperymentalnych pogłosów „Whole Lotta Love” udowadnia, że ten riff nie zestarzeje się nigdy. Szczególnie na twarzy Page’a, oblanej potem, rysuje się ogromny wysiłek fizyczny, podobnie jest z Plantem. Na sam koniec zespół gra „Rock And Roll” i to już naprawdę koniec. Szesnaście kompozycji i dwie godziny muzyki.

Dla największego fana Led Zeppelin „Celebration Day” to spełnienie marzeń, również dla Page’a, dla którego to muzyczny testament, życiowe opus magnum. Dla tego, kto był fizycznie obecny na tym koncercie, to już nie wiem, co napisać. Dla zespołu ten film to udowodnienie, że zasłużenie od lat jest ikoną hard rocka, której czas się nie ima. Jason Bonham z dumą zastępuje ojca, choć nie wiem, czy nie gra lepiej niż on, bardziej ekspansywnie.

Świetnie radzi sobie wokalnie Plant, mimo wieku poruszający się maksymalnie żywiołowo, ale nie pretensjonalnie. Najmniej korzystnie wygląda Page. Mimo burzy siwych włosów, dodających mu dostojności, i słonecznych okularów jego twarz mówi wszystko. To nie przebyte mile wyryły na niej ten grymas zniesmaczenia, ale galony wypitej whisky… Całe szczęście wizerunek ma się nijak do gry, bo facet gra teraz lepiej niż kiedykolwiek. John Paul Jones ze starczą mimiką prezentuje się najsłabiej. Najmłodszy w tym zestawie Jason Bonham trzyma całość jako głównodowodzący sekcji rytmicznej.

Zespół brzmi wykonawczo dojrzalej i jest bardziej zgrany niż za czasów świetności. Kawałki brzmią mocniej, są cięższe brzmieniowo, gitary nisko strojone i zadziorne. To muzyczny powrót do przeszłości w nowoczesnej aranżacji. Długie przerwy we wspólnym graniu robią swoje. Dlatego wersje zagrane podczas tego koncertu okazują się lepsze niż wcześniejsze wykonania. Nie wiem ile viagry i dopalaczy ta grupa „starszych panów”, z wyjątkiem młodego Bonhama, w siebie władowała, ale efekt finalny zaskakuje.

Realizacja wizualna wzorcowa. Kamery robią dynamiczne zbliżenia i odjazdy, otaczają muzyków zgromadzonych na scenie. Dużo tu zbliżeń zrobionych w bliskich planach. Nie ma tu przypadkowych, zbędnych i nietrafionych ujęć. Zadbano, żeby koncert został jak najlepiej zarejestrowany. Olbrzymi telebim umieszczony za sceną pokazujący, co się na niej dzieje, daje wrażenie, jakbyśmy oglądali koncert w gigantycznym kinie z efektem 3D. Płonący swoim światłem, wyświetlający wizualizacje lub właśnie retransmitujący to, co dzieje się na scenie stanowi kontrast i buduje wizualną przestrzeń dla tego, co dzieje się z przodu.

Tu nie mogło być pomyłki, jeśli chodzi o realizatora koncertu. Jego reżyserem został Dick Carruthers, człowiek, który wyreżyserował koncertowe wideo m.in. „...There And Then” i „Familiar To Millions” Oasis, „Roseland New York” Portishead, „Live In Lisbon” Bryana Adamsa, „Live At The Royal Albert Hall” The Who czy w końcu „Everything Live” Manic Street Preachers.

Recenzowane „Celebration Day” to najbardziej ekskluzywna edycja. Dwie płyty DVD i 2 CD zapakowano w gustowne pudełko. We wkładce znajdziemy oprócz najważniejszych informacji (wykaz twórców) zdjęcia autorstwa m.in. Rossa Halfina, guru fotografów koncertowych.

ASPEKTY TECHNICZNE

To koncertowe DVD brzmi i wizualnie prezentuje się fenomenalnie. Marzenie reżysera ziściło się. Wreszcie, mając maksymalną swobodę twórczą, miał do dyspozycji wiele alternatywnych ujęć z tego samego miejsca i mógł w montażu finalnym wybierać te najlepsze. Koncert jest zdecydowanie inaczej filmowany niż to, do czego zdążono nas przyzwyczaić. Nie ma tu zapisu z tego, co było wyświetlane na telebimach. Kamery rejestrowały tylko to, co działo się na scenie. Dominują zbliżenia, rzadziej ujęcia zbiorowe. Pod tym względem „Celebration Day” (praca kamer, gęsty montaż, bliskie ujęcia muzyków) przypomina „Ladies And Gentlemen” The Rolling Stones, tyle że zrobiony nowocześniej, z większym rozmachem.

Obraz, panoramiczny, w pełnoekranowym formacie, lśni soczystością barw o bardzo dużej rozpiętości tonalnej, uwodzi bogactwem odcieni, od złocistego przez purpurę po oliwkowy. Zastosowane tu krótkie przyspieszenia prędkości przesuwu taśmy, jak i ujęcia najazdu kamery z równoczesnym odjazdem zoomu, stosowane w rozsądnych dawkach, podkreślają dramatyzm obrazu. Całość skompresowano tak, że podczas seansu nie zauważymy pikselowania. Referencyjna ostrość i płynność obrazu jakościowo dorównuje filmom kinowym. Dla dodania obrazowi klimatu vintage, w niektóre ujęcia wplatane są fragmenty koncertu nakręcone kamerą Super 8 na analogowej, ziarnistej taśmie z efektami prześwietlenia, zerwania rolki lub utraty ostrości. Oryginalne.

W każdym formacie dźwięk jest bezkonkurencyjny. Klasyka zespołu została tu zaprezentowana w nowoczesnych aranżacjach i w nowoczesnym brzmieniu. Ścieżka dźwiękowa w DTS 5.1 (bitrate 768 kbps) tnie przestrzeń ostrą, sterylną i wyrazistą fakturą głosów instrumentów. Trudno orzec, ile trwały w studio poprawki ścieżki dźwiękowej, ale jeśli nie było ich wcale, to czapki z głów. Gitara Page’a brzmi, jakby emitowała dźwięk nie jednego, a tuzina instrumentów. Podobnie z resztą instrumentarium. Dobiegający z frontów głos instrumentów i Planta jest uzupełniony przez kanał centralny. Z niego jednak dobiega tylko głos wokalisty, więc tak naprawdę ten DTS 5.1 jest bardziej stereofoniczny niż „multichanell”. Jakościowo i brzmieniowo nie można do niczego się przyczepić. Ten „dźwiękowy sok”, który spływa z głośników, to czysta audiofilska ekstaza. Efekt elektryzujący. Podejrzewam, że w wersji BD dźwięk dosłownie miażdży.

BONUSY

Recenzowana edycja to Limited Edition. Oprócz płyty DVD z koncertem w pudełku znajdziemy dodatkowe dwie płyty CD z zapisem audio oraz jeszcze jedną płytę DVD. Na niej materiał zakulisowy „Recorded At Rehearsals. December 6th 2007. Shepperton Studios”. Zawiera on nagraną całą próbę przed koncertem, który odbył się parę dni później. Trwa prawie dwie godziny. Dźwięk w LPCM Stereo. „Zeppelin Media Moment” to trzyminutowy materiał z telewizji, na gorąco relacjonujący to, co działo się po koncercie 10 grudnia 2007 roku.

„Tampa Opening Film” to półtoraminutowy materiał archiwalny z początku lat siedemdziesiątych dotyczący koncertu Led Zeppelin na Florydzie, który zgromadził TŁUMY fanów. Edycja limitowana godna swej nazwy.

Marcin Kaniak

 

 
Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Nasze oceny
Film:5
Obraz:5
Dźwięk:5
Bonusy:5
Stopka techniczna
Obraz::kolor, 1.78:1, 16:9
Dźwięk::DTS 5.1, Dolby Digital 5.1, Dolby Digital Stereo
Ścieżki dźwiękowe::angielska
Napisy::brak
Płyta::2-warstwowe
Bonusy::płyta(y) CD, materiał zakulisowy, wkładka, materiał archiwalny
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.