Olive jest dość bezbarwną nastolatką, na temat której pewnego dnia po szkolnych korytarzach roznosi się plotka – rzekomo dziewczyna straciła dziewictwo ze starszym facetem i żyje dość rozwiąźle! Bohaterka początkowo próbuje walczyć z głoszącymi te opinie, ale potem dochodzi do wniosku, że zła reputacja może jej przynieść wymierne korzyści finansowe, jak i przesunąć w górę w szkolnej hierarchii – przestaje być anonimowa, każdy chce ją poznać, każdy chłopak spróbować u niej szczęścia. Dla części uczennic o ortodoksyjnych poglądach staje się jednak wrogiem publicznym numer jeden…
Litera A w oryginalnym tytule filmu nawiązuje do litery noszonej przez Hester Prynne, główną bohaterkę „Szkarłatnej litery” (A jak adulteress, czyli cudzołożnica). Minęło trochę czasu, przetoczyła się przez świat rewolucja seksualna, nie dziwią nikogo nastolatki w ciąży, ale zła opinia może, jak widać, zrujnować życie tak samo jak za czasów Nathaniela Hawthorne’a, a zakłamani purytanie mają się dobrze…
„Łatwa dziewczyna” to film łatwy w odbiorze – komedia romantyczna z elementami bardzo wyraźnie zaakcentowanej satyry na hipokryzję i zakłamanie wśród porządnych wydawałoby się obywateli (i zaszczepiających takież zakłamane poglądy swym pociechom). Nic nowego, ale temat sprzedano w ładnej oprawie, dobrze poprowadzono aktorów (Emma Stone była nominowana do Złotego Globu, świetnie spisał się duet Tucci – Clarkson), dorzucono niewielką porcję pikanterii (ale bez przesady – z gotowej wersji filmu wycięto większość przekleństw i dosadnych dowcipów, tak by obniżyć kategorię wiekową do PG-13). Nikt nie powinien puścić plotki, że to szmira.
Jan |