Roberto Duran wychowuje się na ulicy, gdzie rządzi prawo pięści. Umiejętności, które zdobywa walcząc o przetrwanie, stają się jego przepustką do lepszego świata. Na profesjonalnym ringu pojawia się po raz pierwszy w wieku 16 lat i niedługo po tym zyskuje przydomek Manos de Piedra, czyli „kamienne pięści”. Jak się jednak okazuje, na szczyt zmierza trudną i niebezpieczną drogą. Wielki talent może bowiem nie wystarczyć, by raz na zawsze uwolnić się od życia w nędzy. Czy będzie gotowy na starcie z niepokonanym Sugar Ray’em Leonardem? Czy nieokrzesany chłopak stanie się mężczyzną zdolnym zadziwić cały świat?
Po obejrzeniu Kamiennych pięści mogę z czystym sumieniem napisać że Robert De Niro wreszcie zagrał w filmie godnym jego pozycji. Po żałośnie prostackim „Co ty wiesz o swoim dziadku?” i równie niesmacznym „Wielkim weselu” jest to miłe zaskoczenie. De Niro gra Raya Arcela, trenera Roberto Durana, chłopaka krnąbrnego i gwałtownego, ale szalenie zdolnego, mającego zapał do walki na ringu, traktującego ją jako osobista krucjatę przeciwko Amerykanom, których nienawidzi. Relacje miedzy nimi nie są bajkowe, bo ci dwaj są jak ogień i woda. Arcel pełen pokory i cierpliwości doskonale stanowi dużą przeciwwagę dla granego przez Edgar Ramíreza Durana, będącego chwilami ordynarnym chamem skłonnego go nieprzemyślanych decyzji, gwałtownych wybuchów złości człowieka, który jednocześnie jest w stanie rozdać połowę zarobionego majątku swoim rodakom. Ciekawe są w tym filmie zwłaszcza dwa wątki. Pierwszy to właśnie ów wątek sprzężenia narodu z człowiekiem. Duran kładąc na łopatki przedstawicieli innych narodów mówi światu: jesteśmy tu i jesteśmy silni. Ten mit walki Dawida z Goliatem przeplata się przez cały film, bo na tej wierze Panamczycy, wprzęgnięci w konflikt o kanał panamski z Ameryką budują swoją siłę. Ale ta siła to tylko iluzja. Ta siła pryska jak bańka mydlana gdy Duran poddaje walkę i schodzi z ringu. Rozgoryczeni rodacy przechodzą na inny biegun uczuć – bałwochwalcza miłość do Durana zmienia się w nienawiść, bo poddanie walki poczyatne zostało za upokorzenie, hańbą i stało się policzkiem dla dumnych panamczyków. Natchnie ich siłą gdy stanie znów do walki, udowadniając że ma honor. Drugi ciekawy wątek można określić jako walkę przed walką, tą psychologiczną prowadzoną przed wejściem na ring. To to co zagłębiając się w obsesji poszukiwania źródła swej klęski odkrywa Sugar Ray Leonard, że przegrał walkę zanim stanął na ringu: dał się sprowokować, odstąpił od swej strategii dając się podpuścić i robią ujście gniewowi. Dziś już wszyscy wiedzą jak ważna jest psychologia sukcesu, ale wtedy dopiero to odkrywano. Jest to jednak coś co każdy sportowiec – jak pokazuje film – musi odkryć na własną rękę. Ciekawy film z równie ciekawym tłem społecznym i świetną, niejednoznaczną emocjonalnie kreacją Ramireza.
ASPEKTY TECHNICZNE
Dźwiękowo sporo się dzieje, bo i walk na ringu sporo i ekscesów bohatera nie mniej. Mocne, ciosy dobiegają z frontów, a aplauz tłumu rozwrzeszczanych kibiców czy dźwięk gongów rozpoczynających i kończących walkę z tyłów. Dźwięk „zostaje na ringu” również w scenach „obyczajowych”, sporo w nich gwaru środkowo amerykańskiego miasta: zatłoczonego więzienia i niespokojnej ulicy (stzrały podczas zamieszek), w sekwencjach imprezowych stuku szklanek i gwaru rozmów.
Obraz w stylu lat 70. o żółtawo-brązowym kolorycie jest dosyć surowy, ale ma odpowiednią ostrość i dużą widoczność szczegółów takich jak krople potu widoczne na twarzy czy jego strużki niczym fontanna rozpryskujące się na boki podczas zwolnionych ujęć. Największa feeria sztucznych barw ma miejsce podczas sceny w dyskotece. W innych ujęciach jest nieco bardziej stonowanie. Trochę szemrania tła i falowania krawędzi (szafki w szatni).
BONUSY
Zwiastuny, wydanie typu booklet.
veroika |