Andrzej i Marta, para narzeczonych, spędzają, każde w gronie swoich znajomych, wieczór – on: kawalerski, ona: panieński. Dziewczyny, jak to dziewczyny, bawią się grzecznie w towarzystwie chippendalesów, jedynie pijana w sztok główna bohaterka wieczoru zostanie po pewnym czasie wyniesiona z klubu przez ochronę. Napominany wcześniej przez narzeczoną Andrzej zamierza przykładnie spędzić wieczór, grając z kumplami w karty, ci jednak mają wobec niego (i siebie) inne plany. Pragną mianowicie poigrać z prostytutkami, co prawie im się udaje, ale prawie czyni wielką różnicę.
Wbrew temu, co twierdzą twórcy, nie jest to żadna komedia, ale dramat. Dramat młodej kobiety, która w trakcie gry w butelkę dowiaduje się pewnej prawdy o swoim narzeczonym i swojej koleżance, co skłania ją do wypicia sporej ilości alkoholu. Jest to także objawienie smutnej prawdy o dramatycznej sytuacji polskiego przemysłu rozpustniczego. Zamówione przez chłopaków prostytutki okazują się tak grzechu niewarte, że wręcz to one powinny płacić za seks. Jedyna zgrabna – a przez to luksusowa, co jeszcze podkreśla mizerię kondycji pozostałych – prostytutka przez cały film cała ubrana jest w zapięty pod szyję kombinezon. Być może trzyma on ją w ryzach, gdy wykonuje dziwne ruchy. Wszystko wskazuje na to, że scenarzyści (aż trzech miało wkład w to dzieło), pisząc scenariusz, na sobie takiego wdzianka nie mieli, bo nic ich w ryzach nie trzymało. Efekt końcowy przypomina przez to dźwiękowo-barwną magmę opanowującą ekran i głośniki. O czym był ten film? Skąd wyszedł? Dokąd zmierzał? Ja tego nie wiem. Reżyser też tego nie wiedział, a jeśli wiedział, to nie powiedział, aktorzy odstawili przeznaczoną im szopkę i poszli do domu (zapewne próbując zapomnieć).
Jedynie jako obrzydzenie alkoholu, używek, prostytutek, urządzania wieczorów kawalerskich i oglądania współczesnych polskich „komedii” ten film ma sens.
ASPEKTY TECHNICZNE
Zbyt głośna, dudniąca, nachalna muzyka dość często zagłusza dialogi, co jakąś wielką, niepowetowaną stratą, powiedzmy sobie szczerze, nie jest. Prócz tego zachwiania równowagi pomiędzy muzą a nawijką nie można odmówić filmowi dobrego rozseparowania odgłosów na poszczególne głośniki. Wyraźnie z tyłu dochodzi na przykład dzwonek i dudnienie tramwaju czy odpalanie silnika samochodu.
Ostrość niebrzytewna, rozmyta, prawdopodobnie z powodu słabego sztucznego, często kolorowego, oświetlenia – akcja filmu toczy się w nocy, głównie w warszawskim plenerze i w nocnych klubach. Kontrast płytki. Kolorystyka filmu niejednolita, ale w przeważającej mierze ciepła, przytłumiona, z przejściowymi dominacjami jednej barwy – czerwieni, żółtawości, zielonkawości, niebieskiego.
BONUSY
Na szczęście brak.
itk
Premiera DVD: 18.10.2012
|