JESTEM NUMEREM CZTERY

Data premiery:17.06.2011Nośnik:DVDBlu-ray
Tytuł polski:Jestem numerem cztery
Tytuł oryginalny:I Am Number Four
Gatunek:akcja, science fiction
Kraj produkcji:USA
Rok produkcji:2011
Czas trwania:108 min
Kategoria wiekowa:12 lat
Reżyseria:D.J. Caruso
Obsada:Alex Pettyfer, Timothy Olyphant, Teresa Palmer, Dianna Agron, Callan McAuliffe, Kevin Durand
Dystrybucja:CD Projekt
Opis
Ale to już było…
Galeria
Niestety, reszta – czyli „i nie wróci więcej” – z pewnością nie jest znana w Hollywood… „Jestem numerem cztery” to miks tego, co już było i się sprawdziło. Jest wielu fanów „Jumpera”, „Supermana” i „Zmierzchu”? Oczywiście! Więc co ciekawsze wątki z tych filmów upchnięto w jednej historyjce i czekano na sukces.

John jest przybyszem z obcej planety, który zaszył się gdzieś na prowincji w Ohio (to z „Supermana” i kilku podobnych filmów). Tam po raz pierwszy pokochał piękną Sarę, która dość długo nie wie, że jej ukochany jest z innego świata i ma różne supermoce („Zmierzch”). Na Johna czyhają wrogowie, którzy nie odpuścili jemu i jego ziomkom (zostało ich raptem 9, a raczej 6, gdyż pierwsza trójka już poległa w nierównej walce) nawet w odległej galaktyce. Wykorzystując swe nadludzkie moce John musi się z nimi zmierzyć („Jumper”). Pomaga mu w tym oczywiście pozostała piątka i Sara.

„Jestem numerem cztery” to ekranizacja pierwszej części powieściowego cyklu o nastolatkach z kosmosu radzących sobie na Ziemi (cykl ma liczyć aż 6 tomów!). Książka jest napisana językiem przystępnym dla przeciętnego pożeracza popcornu, a więc żadnych trudnych słów, papka kulturowa i wyświechtane banały. D.J. Caruso był wierny tej koncepcji. Producenci zaś zrobili kampanię reklamową na podobnym poziomie – na pierwsze strony trafiły informacje o romansie odtwórców głównych ról, które szybko zdementowano po premierze… Gdyby film odniósł sukces – a skończyło się prawie klapą – pewnie ten temat by pociągnięto do premiery kolejnej części…

A co do samego filmu: scenariusz mówi w prosty sposób o wielkim poświęceniu i wielkiej miłości, jest mało oryginalny, ale dopracowany, aktorzy mieli ładnie wyglądać (i wyglądają) i dobrze się sprzedać, reżyser nie wykraczać poza schematy (i nie wykroczył), a twórcy od efektów z przeciętnego budżetu („tylko” 60 milionów dolarów, w porównaniu z podobnymi produkcjami to jednak rzeczywiście mizerny wynik) wykrzesać ekranowe supermoce (co im się nawet nieźle udało). Powstał film pod każdym względem ugrzeczniony, poprawny i wtórny. Taka papka dla nastolatka made in USA.

Jan
Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.