Główna bohaterka jest po trzydziestce, ma męża, na którego nie może zbytnio narzekać, dobrze zarabia, ma piękny dom. Mimo to, z niewyjaśnionych przyczyn, jest nieszczęśliwa. Przekonana, że musi zmienić swoje życie, rozwodzi się z mężem, a następnie wyjeżdża, by „odszukać siebie” w trzech krajach zaczynających się na literę I: do Italii, Indii i na indonezyjską wyspę Bali.
Kontrowersję budzi już sama postać głównej bohaterki – wiadomo, szukanie szczęścia ludzka rzecz, ale rujnowanie przy okazji komuś życia (rozwód przebiegał bardzo ciężko) to raczej przejaw skrajnego egoizmu. I bardzo prawdziwie brzmią słowa rzucane w twarz Elizabeth na Bali przez poznanego tam, zaangażowanego w związek z nią Felipe, że tak naprawdę ona sama nie wie, czego chce, i nikogo tak naprawdę nie kocha.
Ryan Murphy robił jednak, co mógł, by „Jedz…” było przyjemne w odbiorze i radosne, a panie wzdychały na widok Elizabeth: Ja też tak bym chciała. Która by bowiem nie chciała podróżować po Italii, gdzie jest na każdym kroku adorowana przez sympatycznych mężczyzn, zwiedzić Indii, w których nie widać praktycznie biedy, a potem pławić się w lazurowym morzu na Bali, gdzie nawet staruszek ledwo dukający po angielsku wykłada cudne prawdy o miłości, a do łóżka ustawiają się kolejki chętnych przystojniaków (po ukazaniu się powieści Gilbert na wyspę tę ruszyły całe gromady pań preferujących turystykę seksualną)? W świecie, po którym podróżuje Elizabeth, nie ma śmierci i ubóstwa, naciągaczy i terrorystów. A może ona jest tak zapatrzona w swój cel – własne spełnienie – że tego wszystkiego zwyczajnie nie dostrzega…
Ładnie to wszystko pokazano (zdjęcia autentycznie zachęcają do turystycznych eskapad), podlano newage’owym sosem, w roli głównej obsadzono Julię Roberts, która obnosi się z taką miną cierpiętnicy, że wybaczamy jej największe głupstwa. Generalnie uładzono to, co w książce, przykrojono opowieść do gustów przeciętnej fanki romansideł i z ciekawej autobiografii wyszła naiwna opowiastka zachęcająca do korzystania z uroków życia bez brania odpowiedzialności za cokolwiek.
Jan |