Obraz Vincenzo Nataliego nie jest tak wymyślny, bogaty w metafory i zaskakujący wizualnie jak dzieło Guillermo del Toro (który notabene był kierownikiem produkcji „Istoty”), ale i tak wyróżnia się pomysłowością na tle licznych horrorów o dziełach szalonych naukowców.
Fabuła „Istoty” rozgrywa się bowiem w świecie nauki – Elsa i Clive zajmują się genetyką, tworząc nowe mutacje i hybrydy zwierzaków. Z czasem zaczynają dodawać do swych wytworów DNA człowieka. Ich szczytowym osiągnięciem jest Dren, w której połączono elementy kobiety, kangura, kota i jeszcze kilku pomniejszych stworzeń. Dren początkowo wygląda jak larwa, potem pojawia się u niej kobieco-kocia mordka, ładne piersi, ogon zakończony skorpionim kolcem, a jeszcze później… Ale to już niespodzianka. Ten współczesny Frankenstein generalnie zachowuje się jak dziewczynka (potem nastolatka, potem kobieta), ale nie zawsze panuje nad swymi zwierzęcymi odruchami. Jest inteligentna, ale i nieprzewidywalna. Naukowcy po kilku spektakularnych wpadkach i odcięciu od funduszy zabierają Dren do siebie i tam prowadzą dalsze badania. Istota z czasem zaczyna wymykać się im spod kontroli.
Vincenzo Natali to autor „Cube”, twórca, który nad efekty specjalne przedkłada stworzenie odpowiedniego klimatu swej opowieści, a także naszkicowanie ciekawych portretów psychologicznych głównych bohaterów. Nie inaczej jest tym razem – „Istota” to kino, jak na gatunek, który reprezentuje, niskobudżetowe (budżet wyniósł około 26 milionów dolarów), nadrabiające pełnym napięcia klimatem. Sekwencje z większą ilością efektów specjalnych wręcz wypadły na ekranie najgorzej, widać, że reżyser nie ma zacięcia do kręcenia wielkich widowisk…
Padają w filmie Nataliego ważne pytania o granice eksperymentowania z ludzkim DNA (Chińczykom już w 2005 roku udało się stworzyć ludzko-królicze chimery!), o klonowanie, o zabawę w Boga. Czasem rozmywają się w stereotypowych dla kina grozy rozwiązaniach, czasem jednak zmuszają do zastanowienia się nad potęgą, ale i nad ciemną stroną nauki. Udało się także reżyserowi pokazać jak słabą – psychicznie rzecz jasna – istotą jest człowiek, pełen kompleksów, niemogący się pozbyć pychy i zawiści, pragnący sławy i poklasku za wszelką cenę. I już z tych powodów warto sięgnąć po „Istotę”.
Jan
|