Problemów główny bohater ma więc więcej niż w oryginale, wątków w filmie również jest więcej, efekty – a jakże – także się rozmnożyły. Tylko scenariusz nie dorównuje temu z pierwszej części…
„Iron Man” był jednym z lepszych filmów o superbohaterze. Trochę innym niż większość z nich (Tony Stark sam przekształca się w nadczłowieka, nie jest bynajmniej bohaterem bez skazy – to playboy, bawidamek spragniony poklasku), z zaskakująco precyzyjnym scenariuszem, dopracowanym technicznie do perfekcji. W jego kontynuacji twórcy odcinają niestety kupony od tamtego sukcesu. Fabuła poza problemami z sercem w zasadzie jest kopią fabuły z jedynki – zmienił się tylko czarny charakter, a zamiast długiego wprowadzenia można było od razu przejść do serwowania fajerwerków… W wielu scenach brakuje świeżości, a Robert Downey Jr, aktor wszak wyśmienity, ogranicza się do powtarzania swej roli z poprzedniej części (na szczęście u niego nawet taka wtórność wypada przed kamerą przyzwoicie). Na kilka chwil ekran rozjaśni nam Scarlett Johansson jako ubrana w obcisły kostiumik mordercza Czarna Wdowa, a także brawurowo grający, wręcz szarżujący Mickey Rourke (żądny zemsty za krzywdy ojca Ivan Vanko; Rourke przygotowując się do roli odwiedził nawet moskiewski zakład karny Butyrki, gdzie zgłębiał sztukę więziennego tatuażu). Sceny na torze wyścigowym w Monako z jego udziałem są chyba najlepszą sekwencją filmu (mimo że finałowa kanonada wypada wizualnie o wiele efektowniej). Obwieszony elektrycznymi iskrzącymi przewodami mściciel wzbudza autentyczny dreszczyk emocji.
Kontynuacja opowieści o Starku jest bardziej komiksowa od pierwowzoru. Mniej tu dramatów i rozterek naukowca-megalomana, więcej akcji, nieco mniej cynizmu, więcej amerykańskiej naiwności. Film jest słabszy niż oryginał, choć wciąż ogląda się go z przyjemnością. Wciąż bawi większość docinków Starka rzucanych przeciwnikom, wciąż robią wrażenie efekty specjalne (zwłaszcza sceny lotu głównego bohatera nad miastem) i scenografia pracowni. Na dwójce Favreau i spółka powinni mimo wszystko chyba poprzestać. Tymczasem już w 2012 roku doczekamy się trzeciej części, a pewnie i na tym się nie skończy – „Iron Man 2” zarobił przecież w kinach w USA ponad 300 milionów dolarów (kosztował, bagatela, około 200 milionów)…
Jan |