„Królestwo” to najnowszy album Huntera grającego jak za najlepszych lat. To pozycja, którą śmiało można nazwać koncept-albumem. Tematyką wspólną dla 50% zawartości płyty, dokładniej sześciu pierwszych kompozycji, jest wojna, tutaj związana z bliżej nieokreślonym okresem: wojną polsko-niemiecką czy może którymś powstaniem, może kampanią wrześniową, a może wojną polsko-ruską AD 1920? Po prostu wojną. Pozostałe wchodzą w część dyptyku pt. „Pokój”.
Teksty podejmują tematykę słowiańskiego romantyzmu, temperamentu, narodowego bohaterstwa, śmierci, niepodległości, patriotyzmu, ogólnie rzecz ujmując – polskości w romantycznym entourage'u. Nic tutaj nie jest podane dosłownie. Więcej w tekstach metafory, niedopowiedzenia i sygnalizowania czegoś niż konkretów. Cechą wspólną dla całej płyty jest patos literacki (zbyt duży) połączony z gwałtownością muzycznego wykonania. Całość, jak na Huntera, zagrana bardzo emocjonalnie i tak też zaśpiewana. Teksty pompatyczne, w wymowie głęboko tragiczne, utrzymane na wysokim C, ale przemawiające do wyobraźni („Rzeźnia nr 6”).
Jeśli Lao Che miało swój koncept-album, jakim jest „Powstanie warszawskie”, to Hunter ma swoje „Królestwo”. Jednak czy chodzi o królestwo niebieskie, czy o Polskę międzywojnia XX wieku, to już należy do indywidualnej interpretacji. Są kompozycje, które na stówę wejdą do hunterowej koncertowej klasyki: „Trumian Show”, „Dwie siekiery”, „Inni”, „Kostian”. „Królestwo” to także, a może przede wszystkim, płyta-hołd poświęcony wszystkim bezimiennym bohaterom poległym w polskich lasach, leżącym w bezimiennych mogiłach bez krzyża, walczącym podczas II wojny światowej, ale nie tylko.
Mimo lat Hunter z powodzeniem uprawia swój las-metal. Lata lecą, a chłopaki w swojej muzyce zachowały spontaniczność i świeże spojrzenie debiutanta. W wypadku „Królestwa” to „las-rock-metal-patriotycznego niepokoju”. Skrzypce Jelonka nie są instrumentem dominującym, tylko dobranym z wyczuciem akompaniamentem, który tworzy właściwe, a nie nachalne tło. Są chwile, że niektóre jego nuty jako żywo tworzą jak w filmowej ścieżce dźwiękowej tło dopełniające kompozycję.
Najlepszy tekstowo i muzycznie jest kawałek „Inni”, rockowa ballada zrobiona według sprawdzonych schematów, ale podana na świeżo. Również „Kostian” to kompozycja wyważona kompozytorsko i tekstowo, zwłaszcza ostanie sekundy utworu robią wrażenie. Słychać w głosie Draka duży wysiłek, który włożył w śpiew, co przekłada się na muzykę. Na płycie dominują dobre teksty, choć zdarza się, że Drak czasem przemyci gdzieś swój typowy dla Huntera częstochowski rym.
Słychać konsekwencję zespołu w tym, co robi. Podobnie jak „Robaki” Luxtorpedy, tak i „Królestwo” Huntera jest płytą wybitnie angażującą słuchacza. Jedyną wadą tej płyty jest to, że jest za krótka. Trzydzieści osiem minut przelatuje jak z bicza strzelił, a uczucie niedosytu jest bardzo dokuczliwe.
Marcin Kaniak
|
Opinie użytkowników (1)
Yoda. 2012-10-12 12:29 Odpowiedz
nie dokońca zgadzam się, z pana recenzją. Gdyż, ale ją szanuje. Ale chciałbym zauważyć, że: album nie skubia się na polsce. gdyż np: w utworze Trumian Show mamy doczynienia z interpretacją wydażeń z okresu żimnej wojny, gdzie dwa mocarstwa (wielkie armie) USA z Prezydentem Trumanem na czele i Rosji były w szachu... i Gdzie tu Polska? Bardziej bym doszukiwał się tu ogólnie przekazu na temat ogółu problemu jakim jest wojna. W RnR czuć, inspirację wydażeniami związanymi z arabską wiosną więc ? zapytam ponownie gdzie Polska? bardziej chodzi o ogólne zwrócenie problemu. a Podmiot liryczny jest w każdym kawałku inny i umiejscowiony gdzie inndziej. Więc nie nadużywałbym w tym wypadku słowa Patryiotyczna i jego odmian. Pozdrawiam Yoda. (płyta na 5 gwiazdek, recenzja na 2) daje 3 by zrównoważyc