Zdecydowanie wolę oglądać w Las Vegas panów skacowanych niż ćwiartowanych. A przygody obu grup zaczynają się podobnie: wieczór kawalerski, panienki, zabawa... Tylko że w „Kac Vegas” można było się obudzić bez zęba, a w „Hostelu 3” bez głowy… W obrazie Scotta Spiegela powabne niewiasty doprowadzają bowiem czterech imprezowiczów do perwersyjnych członków Elitarnego Klubu Łowieckiego, którzy uwielbiają ludzi torturować i siekać. Reszta fabuły głębią, klimatem i stroną wizualną przypomina najazdy kamery na flaczki po staropolsku. Każde danie ma jednak swoich amatorów…
To pierwszy film z serii, który nie miał premiery kinowej – zdecydowano się, słusznie, wypuścić go od razu na rynek DVD. „Hostel 3” jest nieco odmienny od swych poprzedników – to w większej mierze film akcji niż klasyczne gore. Poprzednie części, akcja ich rozgrywała się na Słowacji, miały w sobie odrobinę egzotyki, ale i swojskości (to wszak tuż za miedzą takie psychole, jeśli brać na serio autorów filmu, siedzą). Tutaj są światła wielkiego miasta i mniej duszna atmosfera. Sceny tortur nakręcono natomiast, biorąc pod uwagę znacznie mniejszy budżet w stosunku do kasy włożonej w poprzednie filmy, lepiej niż poprawnie. Czego się spodziewać, generalnie wszyscy zainteresowani tematem wiedzą (twórcy nie kombinowali, nie silili się na oryginalność) i jeśli lubią takie jatki, będą w miarę zadowoleni. Pozostali z czystym sumieniem mogą na ten tytuł nie zwrócić uwagi, niczego nie stracą.
Jan |