Nadszedł czas, by Syn Zająca Wielkanocnego, Zet, przejął po nim obowiązki zawodowe, to znaczy kierowanie fabryką słodyczy i rozwożenie ich po świecie, tak by w święta wielkanocne każde dziecko znalazło jakiś słodki prezent. Jednak życiową pasją Zeta jest gra na perkusji i swoją przyszłość widzi w byciu perkusistą. Ponieważ jego ojciec ma inną wizję jego przyszłości, Zet ucieka z Wyspy Wielkanocnej i trafia do Los Angeles. Tam spotyka Freda, który również szuka swojej drogi życiowej i który również zawiódł ojca, jeżeli chodzi o pokładane w nim nadzieje.
Tymczasem na Wyspie Wielkanocnej w fabryce słodyczy podstępny kurczak Carlos, prawa ręka Zająca Wielkanocnego, knuje, jak by tu przejąć i fabrykę, i święta, tak by to kurczaki grały w nich główną rolę. A Wielkanoc tuż, tuż.
„Hop” jest udanym połączeniem animacji i gry aktorów, nie ma wrażenia sztuczności. Nawet kiedy Zet udaje zabawkę, wiemy, że on tylko udaje, bo w rzeczywistości jest prawdziwy. Taka magia kina. Film spokojnie można polecić dzieciom, jest estetyczny, pogodny, czarny charakter, czyli żółty kurczak Carlos, jest knujący, ale nie groźny, więc na pewno nie wywoła u nikogo kurczakofobii. Przy tym polski dubbing jest sprawnie zrealizowany, nie ma głosu, którego brzmienie by irytowało. (Oryginalny jest bardzo dobry, bardziej wyrazisty i pasujący do charakteru postaci, zwłaszcza mowa o Zet i Carlosie, czyli dubbingujących ich Russellu Brandzie i Hanku Azarii). Dialogi bez drugich den, które dostarczyłby rozrywki również dorosłym, ot prosta bajka.
Co w filmie trochę przeszkadza, to to, że za dużo ściągnięto z filmów o Bożym Narodzeniu. Począwszy od tego, że święta są zagrożone i trzeba je uratować, a skończywszy na zaprzęgu, w którym sanie zastąpiła pisanka, nie wiedzieć czemu na płozach, a renifery – eskadra kurczaków. Ktoś, kto wymyśla bajki, powinien mieć tysiąc pomysłów na to, jak Zajączek dystrybuuje koszyki ze słodyczami. Dobrze choć, że nie miał białej brody.
ASPEKTY TECHNICZNE
W części animowanej obraz kolorowy jak pisanki w koszyku. Wodospady cukierków tworzą tęczę barw, a głęboki, lśniący brąz płynnej czekolady pobudza ślinianki. Kurczaki są żółciutkie, a Różowe Berety mają naprawdę różowe berety. Ostrość i czystość obrazu bez zarzutu, widać każdy włosek futra futrzastych bohaterów. Podobne pochwały należą się scenom „w realu”. Tu kolory nie tak słodkie i landrynkowe, ale naturalne, a wszelkie detale widoczne bez problemu.
Dźwiękowo najwięcej dzieje się w fabryce słodyczy. Pracujące w niej różne urządzenia tłoczą, formują i mieszają, przesuwają się taśmy, spadają słodycze i leje się czekolada, a wszystkim tym procesom towarzyszą odpowiednie odgłosy. Bardzo plastycznie brzmi w uszach chlupotanie i zastyganie czekolady czy ciamkające oblepianie się substancji żelkowej. Tu również najczęściej do głosu dochodzi przestrzenność. W scenach w ludzkim świecie większość odgłosów dochodzi z przodu, okazyjnie, ale za to wyraźnie w bocznych głośnikach pojawiają się pojedyncze dźwięki tła, bardziej i mniej typowe, jak np. grzechot grzechotnika czy krzyk orła. Na świątecznym przedstawieniu oklaski słychać prawidłowo ze wszystkich stron. Ładnie i selektywnie brzmią instrumenty perkusyjne.
BONUSY
Tutaj dwa materiały. „Świat Hopa” (w sumie niecałe 10 min), podzielony na sześć podrozdziałów, z których w pierwszym animatorzy opowiadają o koncepcji i tworzeniu filmowej fabryki słodyczy, a kolejne dotyczą aktorów – dubbingujących i występujących. Russell Brand, aktor podkładający głos pod Zeta, był tak dobry, że pisano dialogi specjalnie pod niego.
„Spotkanie z Cody Simpsonem” (2.28 min) to kilka słów o piosence z filmu i jej młodym wykonawcy, Codym Simpsonie.
itk
|
Opinie użytkowników (2)
... 2013-15-03 16:18 Odpowiedz
a jak nazywa się to piosenka z różowych beretów jak szły ratować Zeta?
Arwa 2012-18-05 19:31 Odpowiedz
Kocham różowe berety!!!!!!!!!!!!!!!!!!!