Film to bardzo kompleksowa analiza 12 lat trwania Wielkiej Rzeszy, wielowymiarowa i głęboka, bo dokonana wspólnym wysiłkiem trójki wybitnych znawców historii Rzeszy. Pierwszym z nich jest Brytyjczyk sir Ian Kershaw, współautor projektu bawarskiego, który miał odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zwykli Niemcy opowiedzieli się za Hitlerem. Drugim jest historyk Goetz Aly, autor raportu o ekonomicznych zyskach Niemiec, który policzył, że Niemcy podczas sześciu lat grabieży wojennych zyskali w przeliczeniu aż 2 biliony euro. Trzecią jest Brigitte Hamann, specjalistka od przeddyktatorskiego życia Hitlera i autorka badań na temat jego antysemityzmu, fobii i lęku przed kobietami. Nie można w końcu pominąć faktu, iż reżyser filmu Michael Kloft specjalizuje się, jako dyrektor wydziału historycznego Spiegel TV, w odkrywaniu zagadek III Rzeszy.
Myślą przewodnią owego dokumentu, w którym każdy z badaczy udowadnia swe tezy, jest pokazanie, jak ważną rolę w militarnych zapędach Niemiec odgrywała kwestia ekonomiczna i że być może nie byłoby II wojny światowej, gdyby nie to, że katastrofalnie zadłużone Niemcy, utopiwszy miliony w zorganizowaniu robót publicznych, miały tak słabą markę, że aby wyżywić ludność kraju i nie zbankrutować, potrzebowały podbojów. Dobór fragmentów kronik ilustruje sposoby, jakimi naziści uzyskiwali kontrolę nad ludźmi, zgadzającymi się w imię wyższych idei na takie ograniczenia jak choćby to, że wybór zawodu i zmiana pracy wymagały zezwolenia władz. Kupowano ich ulgami dla wielodzietnych rodzin i opieką społeczną, ale przez długie lata triumfu Rzeszy większość Niemców była jedynie pasywna: ani się nie sprzeciwiała, ani nie była zbyt zaangażowana. Żyła nadzieją, że nie powtórzy się klęska, jaką przyniósł rok 1918. Dokument sporo uwagi poświęca temu, jak Hitler wykreowany został z lidera partii, przez bożyszcze tłumów, na utożsamiane z państwem germańskie bóstwo, któremu należy się bezwzględne posłuszeństwo. Niemałą rolę w tym wiernopoddańczym peanie odegrał „Triumf woli”, w którym utalentowana reżyserka Leni Riefenstahl zgrabnie manipulując obrazem i dźwiękiem usytuowała Hitlera na czele panteonu nazistowskich bóstw.
Film jest też znakomitym przykładem historycznego śledztwa w sprawie zaniedbań, które stały się domeną zachodnich rządów, patrzących na coraz to nowe przykłady łamania postanowień traktatu wersalskiego.
Największą jednak zaletą tego miniserialu dokumentalnego jest nagromadzenie potężnej ilości fragmentów kronik ukazujących zarówno najważniejszych niemieckich notabli, jak i zwykłych ludzi, których widzimy a to podczas dożynek, a to w czasie wiejskiej zabawy, a to podczas partyjnych wieców. W pierwszych dwóch częściach mowa również o stopniowym podsycaniu nastrojów antysemickich, które „potrzebne” były, by w majestacie prawa zagarnąć majątki uciekających na Zachód Żydów. Wyjeżdżającym z kraju nie wolno było wszak zabierać żadnych wartościowych przedmiotów, a ci, którzy zostali, zmuszani byli do płacenia wysokich podatków lub brania udziału w intratnych dla Rzeszy interesach. Za wszystkie skonfiskowane Żydom rzeczy kupowano najpotrzebniejsze towary. No i oczywiście zbrojono państwo, które zaczęło nie tylko coraz wyżej podnosić głowę, ale też domagać się większej życiowej przestrzeni, a pretekstem do tego była idea włączenia wszystkich niemieckich nacji w skład Rzeszy. Zachód miał nadzieję, że po włączeniu do Niemiec Kraju Sudeckiego postrzegany jako nacjonalista fuhrer ustanie w swych zapędach i dopiero wkroczenie wojsk niemieckich do Pragi wielu ludziom otworzyło oczy na to, że na tym się być może nie skończy.
Lata 30. to przykład idealnego mydlenia oczu zachodniemu przeciwnikowi, który dawał się nabierać na pozory demokracji i pokoju, jakie Niemcy zaprezentowały choćby podczas słynnej olimpiady w 1938 roku, podczas której usunięto z ulic wszystkie hasła dyskryminacyjne i zaniechano jakichkolwiek komentarzy rasistowskich. Niemcy jawiły się jako sprawnie zarządzany i tolerancyjny kraj, w którym zdarzają się „incydenty”. Jak choćby ten z eutanazją upośledzonych i z tak zwanym planem T4, w ramach którego pozbywano się „skalanych genetycznie”, a ich bliskim wysyłano jedynie prochy.
Dwie ostatnie części filmu to już triumfalny (przynajmniej do Stalingradu) germański pochód przez Europę, który podciągał ekonomicznie Niemcy. Usłyszymy o zasadzie, w myśl której kiedy Niemcy zajmowały jakieś państwo, ustalały kontrybucję w wysokości dwukrotnej wartości ostatniego budżetu Rzeszy. I tak stabilizowano państwo. Oczywiście na jakiś czas, bo zbrojenia pożerały krocie. Kroniki pokazują walki na każdym froncie: w Skandynawii, na Dalekim Wschodzie czy w Afryce, ale i skutki nalotów alianckich, zabójczych dla mieszkańców największych niemieckich miast, czy fragment pokazowego procesu, który odbył się w sprawie jednego ze spiskowców po nieudanym zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu.
Szczególnym smaczkiem jest kolorowy film, który zainscenizowano, by pokazać, jak podbijano Francję, w rzeczywistości bowiem wydarzyło się to tak szybko, że machina propagandowa nie nadążyła z filmowaniem kampanii! Pierwszy raz widziałam też migawki z wesela Goeringa czy przyjęcie Benito Mussoliniego w jego wiejskiej posiadłości.
Innego rodzaju „atrakcją” jest sfilmowana w Belgradzie publiczna egzekucja 12 jeńców, będąca akcją odwetową za zabicie kilku niemieckich żołnierzy, pacyfikacja czeskiej wsi Lidice dokonana jako odwet za zabójstwo protektora Czech Reinhardta Heinricha czy film nakręcony przez Rosjan w ogrodzie przed berlińskim bunkrem Hitlera, w którym pokazano zwłoki szóstki pomordowanych przez Goebbelsów dzieci.
Historia III Rzeszy jest ciekawą pozycją zarówno dla laików, jak i dla zainteresowanych. Zawiera sporo materiału nieprzedstawianego do tej pory i nowe spojrzenie na Niemcy czasów Hitlera. Opowieść o wielkich politykach koresponduje z historiami zwyczajnych ludzi. Poważne fakty z ciekawostkami, a zdjęcia czarno-białe uatrakcyjnia wiele kolorowych kronik. Słowem, nudzić się nie można, a nauczyć – jak najbardziej.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz typowy dla dokumentów. Wstawki, w których wypowiadają się żyjący obecnie badacze historii III Rzeszy, są bardzo wyraźne i porządne, ale materiał archiwalny, co zrozumiale, nadgryzł ząb czasu. A ponieważ film składa się w 99 procentach ze zdjęć z kronik filmowych, na ekranie królują różnego rodzaju śmieci analogowe: rysy, włosy, kropy, kontrolki taśmy, szum analogowy itp. Obraz bywa niestabilny, biel szarawa, czerń dosyć głęboka. Fragmenty barwne mają specyficzną charakterystyczną dla tych czasów tonację. Klatki wyglądają jak pokolorowane plakatówkami, mają jarmarczne barwy podobne do tych z przedwojennych obrazów i kuchennych makatek.
Nie ma opcji dźwięku w oryginale, ale głęboki i mocny głos narratora Pawła Straszewskiego oraz militarny podkład muzyczny dobrze oddają klimat filmu.
BONUSY
Oferta dystrybutora, sylwetki twórców.
veroika |