Hansel i Gretel jako dzieci zostają wyprowadzeni przez ojca do lasu i tam pozostawieni. Szukając drogi do domu trafiają do piernikowej chatki złej czarownicy, która chce zjeść Hansela. Ale dzielne dzieci nie dość, że ratują swoje życie, to w dodatku zabijają złą czarownicę. I to byłby koniec jakże znajomej opowieści, bo jeśli coś nam coś ona przypomina to bardzo dobrze! To jednak dopiero początek filmu, bo Hansel i Gretel zostawszy zawodowymi łowcami czarownic, których czyny obrastają legendą, zostają wezwani do miasteczka, z którego znikają dzieci.
Nasi bohaterowie to tacy średniowieczni komandosi: posługują się karabinami maszynowymi, strzelbami, kuszami i innego rodzaju gadżetami, są diablo sprawni, działają czytając sobie niemalże w myślach, a kiedy zdarza się coś nieprzewidzianego używają defibrylatora na korbkę. Jeśli kogoś już samo to nie odstraszyło będzie się bawić dobrze, bo prawda jest, że ta bajka o dorosłych Jasiu i Małgosi jest mocno stuningowana. Chwilami aż nazbyt. Rozumiem, że chciano ją nieco uwspółcześnić i uatrakcyjnić, ale ciężka amunicja rzadko przydaje czemuś lekkości, a tu na pewno tak się nie stało. Reżyserowi brakuje dowcipu i pazura, by pożonglować i pobawić się zarówno bajką jak i konwencją jak to zrobił choćby Terry Gilliam w „Nieustraszonych braciach Grimm” a przed nim Neil Jordan w znakomitym, pełnym podtekstów „Towarzystwie wilków”, czyli intrygującej opowieści o Czerwonym Kapturku. Pomimo tego braku finezji, która znalazła ujście główni w charakteryzacji i efektach specjalnych film ogląda się dobrze. Jest nieźle zmontowany, ma dobry rytm, ciekawą fabułę, a i obsada jest niczego sobie. Wprawdzie Gemma Arterton („Tamara i mężczyźni”) i Jeremy Renner („Hurt Locker”) nie bardzo wiedzą, w jakiej konwencji grać, ale za to perełki jak Famke Jense czy Peter Stormare wypadają znakomicie.
ASPEKTY TECHNICZNE
To, że w tego rodzaju filmie dźwiękowo dobrze jest w scenach akcji to jakby oczywiste i zrozumiałe. Strzały z karabinu , rozwałka budynków w miasteczku, wybuchy ognia, piski zabijanych czarownic czy odgłosy mordobicia podbite bywają basami i bardzo efektownie rozseparowane. Prawdziwą jednakże niespodzianką dźwiękową jest dopieszczenie efektów tła w scenach spokojnych i codziennych. Las to organizm żywy pełen świergotu ptaków, pohukiwania sów, kumkania żab, grania świerszczy szelestu drzew. Jeśli jesteśmy w skalnej grocie to pełna ona jest pisku nietoperzy i delikatnego odgłosu kropel kapiących z sufitu. Jeśli towarzyszymy naszym bohaterom w spacerach po miasteczku to słyszymy ich pośród gwaru rozmów, szczekania psów, odgłosów kucia żelaza w kuźni czy stuku obcasów o bruk. Moimi ulubionymi efektami jest ten gdy czarownice śmigają między drzewami na miotłach oczywiście, które wypisz wymaluj przypominają ścigacze leśne z „Powrotu Jedi” oraz efekty towarzyszące eliminacji jednostek ludzkich: gruchotaniu kości czaszki jak i miękkim pluskiem rozrywania delikwenta na części.
Obraz jest nieco mniej imponujący, bo bardzo wiele scen dziejących się w ciemnościach jest niedostatecznie oświetlona, wiec umyka nam spora część detali. W dodatku detali którymi mocno chwali się reżyser, czyli tych związanych z charakteryzacją wiedźm zjeżdżających na sabat. Podobnie jest z akcją nocną w miasteczku: porwaniem dziecka i odbiciem czarownicy z więzienia. Diablo mało widać w ciemnościach. Sceny dzienne są lepiej oświetlone i skontrastowane oraz ostrzejsze. Kolory naturalne: sporo brązów wyprawionej skóry, zieleni drzew czy naturalnie farbowanych tkanin.
BONUS
Oprócz zwiastunów jest jeden tłumaczony dodatek: „The Witching Hours” (8 min) traktujący o realizacji filmu, zawierający wypowiedzi aktorów i twórców. Reżyser opowiada jaką frajdą była praca nad kreacjami wiedźm, by każda z nich wyglądała inaczej. Famke Jensen, grająca arcyczarownicę, której twarz wygląda jak ożywiony posąg z popękaną skórą opowiada o bardzo wyzwalającym uczuciu grania postaci złej do szpiku kości. Bo choć nie mogła się za bardzo poruszać to swój kostium uważa za bardzo elegancki. Peter Stormare wyznaje za to szczerze że wdzięczny jest iż oszczędzono mu 4 godzin charakteryzacji, jakiej musiały się poddać piękne aktorki grające szpetne czarownice.
veroika |