W czasie jednego z meczów futbolu Scott Murphy, najlepszy zawodnik szkolnej ligi, doznaje kontuzji kolana, która na zawsze przekreśla jego dalszą karierę sportową. Niestety, nie wiedzie mu się także w normalnym życiu, gdyż jest ledwo wiążącym koniec z końcem farmerem, stojącym na krawędzi psychicznego załamania. Ulubionym zajęciem Murphy’ego jest gdybanie: „co by było, gdyby”. Ma okazję przekonać się o tym, gdyż po upływie piętnastu lat, kiedy traci przytomność usiłując popełnić samobójstwo, otwiera się przed nim szansa powrotu do przeszłości, przeżycia tamtych chwil na boisku jeszcze raz, ale tak, aby jego życie potoczyło się zupełnie inaczej. Murphy będzie musiał dokonać wyboru – czy zmienić coś w swojej egzystencji, czy też pozostać przy dotychczasowej.
„Gra życia” to taki „Powrót do przeszłości” na poważnie. Tak tam, jak i tu jedno zdarzenie może zmienić całą przeszłość. Waga wyboru w „Grze życia” jest wielka. Z jednej strony to życie po kontuzji, która sprawiła, że Scott będzie kaleką do końca życia, mieszka w okropnej norze, zwanej domem, i ledwo jest w stanie utrzymać żonę i córeczki. Z drugiej strony może wygrać sławę, pieniądze i sukces, wyprowadzić się z zapadłego miasteczka, pomóc samotnej matce i być ze szkolną miłością. Właściwie większa część filmu jest lekko filozoficznym rozważaniem nad tym, co jest ważne w naszym życiu i jakie mamy priorytety, czy potrafimy je wyłuskać z natłoku naszego „chcenia” tego i owego. Film Dona Handfielda jak na reżyserski debiut jest całkiem niezły, choć przydałoby się skonsolidowanie akcji do półtorej godziny i nieco dynamiczniejszy montaż. Treść jednak, jak i dialogi, jest dobra, a sceny na boisku dają pojęcie o magii futbolu. „Gra życia” to z pewnością film wartościowy i mądry, choć niespecjalnie porywa, ale jego spokój sprawia, że posiedzi nam w głowie dłużej niż zwykła filmowa sieczka. Tym bardziej że wybór Scotta wcale nie jest taki oczywisty. Z obsady dobrze zagrał Kurt Russell, który wcielił się w trenera drużyny futbolowej – ciepłego, wspierającego, z wyczuwalną siłą charakteru. W roli Scotta Murphy’ego na ekranie zaprezentował się Brian Presley, znany m.in. z serialu „Siódme niebo” i z „Ulic we krwi”, który wypadł nieco bardziej drewnianie.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz dosyć przeciętny, jeśli chodzi o ostrość i kontrast. Kontury bywają lekko zamglone, a kontrast nie wydobywa z mroku dalszych planów żadnych szczegółów (scena nad jeziorem, hala fabryki). Kolory rekompensują nam owe braki. Jesienne lasy Ohio są melanżem beży, żółci, czerwieni i oranżów. Czerwieni i żółci sporo również w strojach sportowców i czirliderek. Reszta barw raczej przytłumiona i jednorodna, może z wyjątkiem jaskrawej zieleni boiska.
Dźwięk dosyć dynamiczny w scenach głośnych, inne – spokojniejsze – raczej uśpią naszą czujność. Sporo subwoofera w scenach burzy i przetaczających się grzmotów, ładnie słychać pojedyncze krople deszczu tętniące o blachę samochodu Scotta. Aplauz tłumów na boisku tworzy zamkniętą dźwiękową przestrzeń. Dialogi z frontu.
BONUSY
Tylko sporo zapowiedzi.
ren / veroika
Premiera DVD: 24.10.2011 |
Opinie użytkowników (1)
Alexisss 2011-05-12 0:08 Odpowiedz
Świetny film polecam!!
Czy kos zna może tytuł piosenki ktora leci na koncu filmu ?