„Dobra fotografia zależy od kadru, ale opowieść wychodzi poza kadr” – tym pochodzącym z początku pierwszego odcinka zdaniem można streścić cały 6-częściowy dokument BBC o historii fotografii „Geniusz zaklęty w fotografii”. Film bowiem koncentruje się wprawdzie na dogłębnych analizach poszczególnych kadrów, ale snuje opowieść osadzając ów obraz w szerokim kontekście kultury i czasu.
Pierwszego odcinka, „Uchwycić cienie”, nie można pominąć, bo to historia i abc fotografii. Przytoczono w nim anegdotę o tym, że fotografia zaczęła się od namalowania na ścianie przez opuszczoną dziewczynę cienia odchodzącego kochanka. Ta historia nawiązuje do czasów, w których powstała fotografia, a dokładniej do roku 1839 uznawanego za jej oficjalny początek. A powstać musiała, i to dokładnie wtedy: w czasach romantyzmu, bo właśnie w tej epoce najintensywniejsze były marzenia ludzi o utrwalaniu niezwykłych, ale ulotnych momentów. Mowa w tej części o tym, że fotografia od początku fascynowała, otwierając przez jej entuzjastami nowe możliwości poznawcze. To dzięki 24 fotografiom biegnącego konia udowodniono, że w pewnym momencie ma on wszystkie cztery kończyny nad ziemią. Mowa w tym odcinku nie tylko o twórcach fotografii Williamie Talbocie i Louisie Daguerre, ale też o pierwszych jej artystach Andre Kerteszu – kreatorze świetnie skomponowanych kadrów i Nadarze – nazwanym Andym Warholem francuskiej bohemy, specjalizującym się w portretach ludzi sztuki (m.in. sportretował Sarah Bernhardt i Charles'a Baudelaire’a). Reżyser przybliża nam też sylwetkę fotografa-amatora Jacques'a-Henriego Lartigue’a, który utrwalił życie Francji na przełomie wieków, będąc wówczas dorastającym dzieckiem, mającym świetne wyczucie ruchu, co widać na fotografiach podskakujących postaci. Z odcinka tego dowiemy się też, w jak skomplikowany sposób (wysyłając niemały przecież aparat z filmem do firmy) ludzie już na masową skalę, dzięki wynalazkowi Kodaka, robili pierwsze zdjęcia, dokumentując życie swoje i bliskich.
Druga część, „Dokumenty dla artystów”, nieco mniej ciekawa, opowiada o okresie w historii fotografii, w którym kształtowała się jej filozofia. Dla jednych miała być ona narzędziem do obiektywnego odwzorowywania rzeczywistości, dla drugich miała służyć jako subiektywny i irracjonalny środek wypowiedzi. Ilustracją tego odcinka będą prace największych fotografów epoki międzywojennej. Zobaczymy dzieła dokumentującego wygląd dawnego Paryża i utrwalającego przeznaczone do rozbiórki domy Eugene’a Atgeta, przypadkowe kompozycje i przypominające roboty (dzięki procesowi solaryzacji) postacie Mana Raya, zapisy życia w czasie wielkiego kryzysu Walkera Evansa czy dziwaczne kolaże zdjęciowe Aleksandra Rodczenki. Z tym ostatnim wiąże się ciekawa anegdota, bo czołobitny wobec Stalina artysta musiał w pewnym momencie zamazywać sfotografowane przez siebie twarze postaci, które podpadły Wielkiemu Budowniczemu.
„W odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu” to chyba najbardziej interesująca część cyklu, opowiadająca o najdynamiczniejszym rodzaju zdjęć: fotoreportażu. Znakomita jest opowieść o dwóch dokumentalistach wojennych Robercie Capie i Tonym Vaccaro i o tym, jaki los spotkał ich robione na polu bitwy zdjęcia. Pierwszy, pracujący dla miesięcznika „Life”, dysponujący świetną jak na owe czasy Leicą 25, jako jedyny znalazł się w dniu D-Day na pierwszej linii frontu, bo na plaży Omaha. Dramatyczne zdjęcia, które wysłał do gazety, uległy jednak niemal w całości zniszczeniu, bowiem nieuważny asystent włożył kliszę do suszarki, która rozpuściła emulsję. Zdołano uratować tylko 11 zdjęć. Z kolei Vaccaro, dokumentujący jako zwyczajny żołnierz walki II frontu w Europie, jest autorem wstrząsających fotografii leżącego w śniegu trupa żołnierza czy płonącego czołgu, na którym widoczne jest rozerwane granatem i zwęglone ciało czołgisty. Wywołujący filmy w surowych warunkach polowych, w okopach, używając hełmów wypełnionych chemikaliami, nierzadko z narażeniem życia, Vaccaro nie został doceniony przez wojskowego cenzora, który zniszczył 10 rolek jego filmów! Świat nie był przygotowany na to, co na nich widniało. W tej części dokumentu zanalizujemy największe dzieła mistrza fotografii Henriego Cartier-Bressona oraz zapoznamy się z działalnością agencji fotograficznej Magnum, skupiającej niezależnych artystów.
Pierwszy odcinek na drugiej płycie nosi tytuł „Filmy na papierze fotograficznym” i koncentruje się na zagadnieniu ruchu w fotografii oraz tego, jak zmienia ona postrzeganie świata. Toteż mowa zarówno o fotografii ukazującej ogromne przestrzenie, jak i tej dokumentującej czas i epokę. Przykładem tej ostatniej jest album „Amerykanie” Roberta Franka, bardzo źle przez nich samych przyjęty. Fotografowi zarzucano, iż patrzy na ludzi góry, ukazując ich brzydotę oraz trywialność i banalność ich zachowań. Z kolei fotograf-obrazoburca, pokazujący głębokie kontrasty nowojorskiej ulicy (elitę i bezdomnych) Wiliam Klein ewidentnie – jak sam mówi – chciał swymi pracami „kopnąć Amerykę w jaja i ukazać jaka to kupa gnoju”. Mowa również o nobilitacji fotografii barwnej, dotąd kojarzonej z amatorszczyzną, która w latach 70. zaistniała jako artystyczna.
Kolejny odcinek, „Jesteśmy rodziną”, opowiada o najbardziej intymnym rodzaju fotografii, czyli „łapaniu” w obiektyw ludzi w prywatnych i domowych sytuacjach. Twórcy przedstawiają portrety indywidualistów: słynnej i tragicznej (popełniła samobójstwo) Diane Arbus, obnażającej skrywane oblicze bogaczy, oraz Larry’ego Clarka, fotografa niepoprawnego, autora zdjęć do albumu „Tulsa”, w którym utrwalił portrety narkomanów, uczestników pijackich imprez i orgietek, nagich i prawdę mówiąc mocno odrażających. Przedstawiciele trzeciej płci, ofiary przemocy rodzinnej i kochankowie w sytuacjach intymnych sportretowani zostali na fotografiach Nan Goldin. Rodzinę fotografuje Japończyk Nobuyoshi Araki portretujący swą żonę od chwili ślubu do jej śmierci, Brytyjczyk Richard Billigham utrwalający na fotografiach związek ojca-alkoholika i otyłej matki oraz Sally Mann fotografująca przez 10 lat swe dorastające dzieci i pogrążającego się w chorobie męża.
Ostatni odcinek, „Szybkie oceny”, pokazuje, że fotografia stałą się cenioną, również materialnie, sztuką: za niektóre zdjęcia kolekcjonerzy płacą tyle, ile za obrazy mistrzów malarstwa. Niestety kłopotu przysparza potwierdzenie autentyczności zdjęć, które można szybciej skopiować… Usłyszymy też historię sporu między fotografikami o spuściznę po sławnym afrykańskim fotografiku-portreciście Seydonie Keicie.
Dość dokładnie streściliśmy poszczególne odcinki, ale z racji zachwycającej różnorodności tematów w sztuce fotografii nie sposób się o to nie pokusić. Masa fotografii, ciekawe wypowiedzi największych ówczesnych fotografów komentujących prace swoje i poprzedników, mnóstwo anegdotek i ciekawostek zza kulis ich pracy sprawia, że cały cykl połyka się jednym tchem. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla fotografów, bo jak mówi motto cyklu autorstwa Laszló Moholy-Nagy'ego „W przyszłości analfabetami będą ci, którzy nie rozumieją fotografii”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Film jest wprawdzie dokumentem, ale fotografie, czyli to, co w nim najważniejsze, są bardzo wyraźne i ostre, a częste zbliżenia szczegółów pozwalają na kontemplację detali kadrów. Ujęcia współczesne – te z gadającymi głowami – są już charakterystycznej dla dokumentów, czyli średniej jakości. Sporo poszarpanych krawędzi i kiepskiego czasem kontrastu. Dźwięk w adekwatnym dla potrzeb dokumentu stereo, dialogi wyraźne, lektor polski przyjemny.
BONUSY
Nic.
veroika
CIEKAWOSTKI CUDOCYTAT
|
Opinie użytkowników (1)
Kris 2012-03-12 19:23 Odpowiedz
Świetne filmy, świetne opakowanie!