Nowojorski DJ August ma za sobą ciężką noc zakończoną upojnymi chwilami z piękną nieznajomą - Signe. Wykończony, ale zadowolony nie spodziewa się, że właśnie wdepnął w niezłe bagno. Jeszcze tego samego ranka przerażona Signe pokazuje mu nagranie przedstawiające brutalne morderstwo. W sprawę zamieszani są niebezpieczny diler narkotykowy i syn milionera. August musi zdecydować, czy pomóc pięknej Signe wyplątać się z kłopotów czy wykorzystać nagranie do szantażu, który może przynieść mu niezłą kasę. Ani przez chwilę nie podejrzewa, że Signe gra rolę w przedstawieniu, którego on sam stał się mimowolnym bohaterem…
Nazwisko Spike’a Lee jako producenta filmu chyba bardziej mu szkodzi niż pomaga. Spokojnie mógłby spocząć gdzieś w zapomnianych otchłaniach filmowych archiwów gdyby nie ten fatalny ambitny zamysł uczynienia go czymś innym niż jest. A jest raczej odtwórczym, pełnym klisz filmikiem, w którym wątki i sama akcja są mocno przewidywalne. Największym grzechem filmu są jednak bohaterowie, zupełnie nieprzekonujący o niezbyt wiarygodnych motywach postepowania, słowem postacie nieprawdopodobne psychologicznie. Niemniej jednak twórcom, którzy w inny sposób nie potrafią ożywić swoich kartonowych bohaterów przychodzi od głowy w ambitny sposób przydać im ducha, słowem wprowadzają narracje w offu. Ta ma załatwić psychologie. Nic bardziej mylnego skoro nie dość, że nie mają o czym mówić to jeszcze do myślenia też głowy (nomen omen) nie mają. Czasem roli (nawet tej źle napisanej) pomaga aktor. Tu się tak nie dzieje, a najwięcej potencjału roli zmarnowała Alicja Bachleda-Curuś, która powinna być intrygująco dwuznaczna, a jest po prostu niezwykle toporna. Gwoli sprawiedliwości inni deptają jej po piętach. Słowem „Dziewczyna ma kłopoty” to film tylko dla wytrwałych, a raczej zatwardziałych.
ASPEKTY TECHNICZNE
Sporo w filmie odgłosów tła. Akcja rozgrywa się w stosunkowo głośnym mieście, gdzie nocą basami dudni muzyka w dyskotekach, by potem przenieść się na gwarne ulice. I to wszystko znalazło odzwierciedlenie w filmowym ambiencie. W dialogach nie gubią się obce akcenty bohaterów.
Obraz o raczej naturalnej kolorystyce utrzymanej, a to w beżowej (dziennej), a to w nocnej, (zielonkawej) tonacji. Dobra ostrość – zarysy przedmiotów mają swój pazur, porządna widoczność bardzo zróżnicowanych detali przemawia na korzyść solidnego kontrastu. Nic nam
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|