W „Dużych dzieciach” co prawda bohaterowie początkowo wydają się być statecznymi (no, są wśród nich wyjątki…) obywatelami, ale szybko okazuje się, że wystarczy kilka dni wolnego i kilka piw i z hollywoodzkich agentów i właścicieli firm przeistaczają się w hordę sztubaków, w zasadzie niczym nieróżniących się od bohaterów „American Pie”… Niczym poza kondycją, co staje się przyczynkiem do zaserwowania kilku mniej i bardziej udanych gagów.
Ta opowieść o piątce przyjaciół, którzy po 30 latach spotykają się na pogrzebie swego ukochanego trenera i spędzają następne kilka dni w domku nad jeziorem (spędzają z dziećmi i z rodzinami, więc o żadnych ekscesach mowy nie ma!), mówi sporo o kondycji współczesnych amerykańskich mężczyzn. Ich rówieśnicy w innych częściach świata w młodym wieku utrzymują rodziny i wierzą w jakieś ideały, poświęcają się dla ważnych spraw, oni jeszcze przed czterdziestką jadą do Vegas, żeby rano obudzić się z kacem, a życie traktują jak nieustanną imprezę. A pewnego dnia budzą się z większym bólem głowy niż kac…
„Duże dzieci” to jednak komedia z Adamem Sandlerem, więc nie spodziewajmy się usłyszeć w niej jakichś rad czy przestróg. Ba, wręcz przeciwnie – według twórców receptą na rutynę i problemy rodzinne jest przypomnienie sobie młodzieńczych szaleństw i grillowanie przy piwku. Na większy bunt głównych bohaterów nie stać, są wszak mimo wszystko głowami rodzin i nawet jeśli duszą się w tych związkach, to rodzina rzecz święta… Jak widać, czasy prawdziwych buntowników (z powodami czy bez) już odeszły w przeszłość. Patrząc na Lenny’ego (Adam Sandler) i spółkę trudno się zresztą spodziewać, że potrafiliby zdefiniować słowo „bunt”. Może od biedy udałoby się to zwariowanemu Robowi (wyjątkowo niesmaczny Rob Schneider).
Dugan, ukochany reżyser Sandlera („Nie zadzieraj z fryzjerem” czy „Super tata”), stara się być luzacki i nieco sprośny, ale, podobnie jak bohaterowie filmu, żadnych granic nie przekroczy. I jego obraz to prosta i w sumie uładzona komedia, która podbije z pewnością serca fanów „Kac Vegas” i tym podobnych obrazów. A czy jest śmieszna dla każdego? Niestety, tylko bywa…
Jan
|