Tym razem ma to być coś ekstra, bo dom ponoć pochłonął już setkę ofiar. Ekipa przybywa więc do dwustuletniego opuszczonego domiszcza i, dość sceptycznie nastawiona do jego rzekomej nawiedzoności, przygotowuje się do kręcenia. Będąca medium Heather wyczuwa obecność duchów, jednak prowadzący program Tom lekceważy jej słowa. Niesłusznie – niedługo potem znika jeden z członków ekipy, a dom okazuje się żywą pułapką bez wyjścia. Zamknięci wewnątrz ludzie powoli odkrywają jego makabryczną tajemnicę, która może okazać się szansą na ratunek, tymczasem giną kolejne ofiary...
„Dom z kości” nie jest może mistrzostwem świata, ale też na szczęście nie udaje, że nim jest. To poprawny horror z lepszą pierwszą połową i trochę gorszą drugą. Plusem tej pierwszej jest postawienie na wyobraźnię widza. Siły nadprzyrodzone czają się, działają, ale domyślamy się ich głównie z dziwnych odgłosów, zakłóceń sprzętu telewizyjnego i telefonu, poruszenia firanki itp., a nastrój zagrożenia dodatkowo podkreśla dobrze dobrana muzyka. Wraz z postępem wydarzeń na ekranie pojawia się coraz to nowe gustowne obrzydlistwo. Niestety im więcej obrzydliwości, tym mniej logiki i spójności – i to już domena drugiej połowy filmu. Tak jak pierwsza część mija szybko – w poczuciu, że zaraz, za chwilę, coś strasznego się wydarzy – tak druga przystopowuje, ukazując momentami sztuczność zachowania uwięzionych oraz brak pomysłu scenarzysty, co by tu z tak pięknie rozpoczętym straszeniem dalej zrobić. Niestety zdecydował się na pójście na łatwiznę w postaci schematów oraz, po pewnym zwolnieniu akcji, szybkie dobrnięcie do mety. Szkoda, bo sam pomysł, że dom tak naprawdę jest..., a przeżyje ten, kto... – nie, tego oczywiście nie zdradzę – jest udany. Gdyby tylko był staranniej dopracowany...
Najciekawsze w „Domu z kości” są nie wątki straszące (zresztą umiarkowanie), a odkrywanie tajemnicy domu. A chociaż po jej odkryciu pod koniec filmu domyślamy się już, jak się on skończy, to na szczęście koniec jest już na tyle blisko, że nie zdążymy się znudzić.
ASPEKTY TECHNICZNE
W świetle dziennym, czyli w początkowych i końcowych scenach filmu, kolory ciepłe i nasycone. W części środkowej, dziejącej się w nocy, najczęściej wewnątrz domu, czasem w pomieszczeniach pozbawionych oświetlenia, barwy nieco przytłumione, ale również naturalne. Szczegóły (faktura tapet, zdobienia starych mebli) widoczne dość dobrze, nawet na ciemnym strychu, choć ostrość należy raczej do przeciętnych.
Trochę rozczarowuje brak urozmaicenia odgłosów typowo horrorowych, przeważnie są to trzaśnięcia, plaśnięcia, trochę brak natomiast jakichś subtelnych szelestów czy delikatnych a strasznych postukiwań. Dobrze oddana jest głębia studni i stłumiony głos wzywającego ratunku nieszczęśnika wchłoniętego w ścianę, z boku ładnie dochodzi delikatne podzwanianie zabawek zwisających na sznurkach z drzewa.
BONUSY
13 zwiastunów.
itk
|