Tym razem celem jest wioska Moodley, w której na każdego mężczyznę przypadają aż trzy niewiasty (nie trzeba dodawać, że hoże). Komediowe akcenty dość szybko zaczynają mieszać się z grozą i makabrą, bowiem przyjaciele nie wzięli pod uwagę tylko jednego – że po zrzuceniu w pobliżu wioski odpadów wojskowych panie i panienki staną się żądnymi, a i owszem, ale krwi i mięsa zombi… Wyjazd na prowincję podniesie więc Vince’owi i spółce adrenalinę nieco bardziej, niż tego chcieli.
Niektórzy krytycy rozpisywali się, że to film o odwiecznej rywalizacji kobiet (tylko na nie działa wirus) i mężczyzn, ale bądźmy szczerzy – to po prostu nakręcona „dla jaj” komedia z elementami horroru, przypominająca chociażby „Lesbian Vampire Killers”. Temat nie jest zbyt oryginalny, a gagi ograniczają się do humoru sytuacyjnego, czasem zresztą nie najwyższych lotów. Nie oznacza to jednak, że „Doghouse” od razu należy spisać na straty – obraz broni się lekkością, klimatem wszechobecnej zgrywy i porządną grą aktorów. Znajdziemy w nim także odrobinę brytyjskiego czarnego humoru (atak staruszki-zombi poruszającej się za pomocą balkonika).
Jan